Życie olimpijczyka nie jest usłane różami. Nie wszyscy mogą skupić się tylko na sporcie

Maciej Kurowski pracuje w branży rozrywkowej, Artur Nogal musiał sprzedać sklep, a Mateusz Sochowicz pomaga na budowach. Nie wszyscy olimpijczycy mogą skupić się wyłącznie na sporcie.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Mateusz Sochowicz Newspix / EXPA/ Pressesports/ Franck Seguin / Na zdjęciu: Mateusz Sochowicz
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że życie sportowca jest niezwykle ciekawe - wyjazdy w różne zakątki świata, możliwość rywalizacji z gwiazdami w danych dyscyplinach, realizowanie siebie i swojej pasji.

Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna, żeby nie powiedzieć brutalna. Sportowcy, w tym także olimpijczycy, muszą pokonać wiele trudności, aby móc startować w zawodach najwyższej rangi. Ciężkie treningi i częste wyjazdy łączyć muszą z pracą zawodową.

W trudnej sytuacji znajdują się m.in. saneczkarze. W Polsce nie ma odpowiedniego toru, wobec czego treningi i mistrzostwa kraju odbywają się w Siguldzie na Łotwie.

- Praktycznie przez pół roku nie ma nas w Polsce. W takim układzie przed sezonem zimowym przechodzimy na bezrobocie. Mówię tu nie tylko o sobie, ale o wielu kolegach po fachu - przyznaje Maciej Kurowski, obecnie najlepszy polski saneczkarz. - Tak jak mówiłem przed igrzyskami, działam w branży rozrywkowej. Jak udawało się to pogodzić? Łatwo nie było. Często trenowałem o 6 rano, aby później na 10 godzin iść do pracy, żeby o 20 odbyć drugi trening.

Z samych startów w zawodach saneczkarzom trudno wyżyć. - Raczej niewielu stać na starty, pracę i wszystko inne z własnej kieszeni. Starty pokrywa całkowicie związek. To jest ta wyimaginowana przez hejterów "kraina mlekiem i miodem płynąca" sportowców w Polsce? - pyta saneczkarz.

ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy na skoczni. Padł mocny zarzut. "Komuś zależy, żeby to nie funkcjonowało"

Jego kolega z reprezentacji Mateusz Sochowicz, który w tym roku zadebiutował na igrzyskach, musi łączyć jednocześnie studia, pracę i karierę. - Poza treningami studiuję na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. W tamtym roku dorabiałem sobie też na budowie. Dla mnie pierwszy sezon w seniorach nie był super. Nie jechałem tak, jakbym sobie tego życzył, więc nie miałem szans na stypendium. Trzeba było wziąć się za robotę. Ci, którym poszło lepiej, mają stypendium - opowiadał Sochowicz w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Głośno o trudnej sytuacji mówią także kombinatorzy norwescy. Po raz pierwszy w historii udało się wystawić na igrzyskach czteroosobową drużynę. Do ósmego miejsca, gwarantującego stypendium sportowe, zabrakło niewiele.

- Bez jakiejkolwiek pomocy kontynuowanie kariery wisi na włosku. Jednak może jeszcze nie czas na tego typu rozmyślenia, ponieważ sezon trwa. Bez stałego dochodu jest naprawdę ciężko, tak jak wszyscy mamy rachunki i obowiązki do spełnienia. Jeśli współpraca z PZN będzie obiecująca, to myślę, że z naszej strony zrobimy wszystko, żeby wyniki były coraz lepsze - opowiadał Paweł Słowiok w wywiadzie dla portalu magazynsportowiec.pl.

Czasem, aby móc kontynuować karierę, sportowcy posuwają się do drastycznych kroków, czego przykładem może być Artur Nogal. Panczenista, który w biegu na 500 metrów zanotował upadek i zajął ostatnie miejsce, poświęcił wszystko, aby pojechać do Pjongczangu.

- Żeby porządnie trenować musiałem tylko sprzedać sklep ze sprzętem sportowym, który prowadziłem. Bo w papierach siedziałem nawet w trakcie obozów. Kosztowało mnie to mnóstwo stresu, poza tym potrzebowałem środków na przygotowania do igrzysk - mówił Nogal w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Panczenista pokazał również, jak wygląda życie polskiego olimpijczyka. - Nie ma mnie ponad 200 dni w roku, nie mam urlopu, świąt, ciągle na wyjazdach. Bywają myśli, by pójść do regularnej pracy. Ale taki mam charakter, że nie odpuszczam łatwo.

Pracę zawodową z wyczynowym uprawianiem sportu łączy także Karolina Sztokfisz. Snowboardzistka może jednak liczyć na wsparcie ze strony swoich rodziców. - Studia ukończyłam bez żadnych problemów czy przedłużania semestrów. Niestety, po ich skończeniu byłam bez ubezpieczenia. Chciałam szukać pracy, ale niestety nikt nie chce zatrudniać osoby, która tak często wyjeżdża. Dlatego obecnie pracuję w firmie rodziców, prowadzących zakład produkcji wyciągów narciarskich, mam nienormowany czas pracy i kiedy jestem, to nadrabiam wszystkie zaległości.

Podobnych historii można by przytoczyć jeszcze wiele. Przykłady te pokazują, że życie sportowca nie zawsze jest usłane różami. Oglądając zawody i komentując występy swoich ulubieńców, często nie zdajemy sobie sprawy, jak trudną drogę przeszli oni, aby być w tamtym miejscu. Każdy start jest dla nich ogromną szansą. Mimo przeciwności i wielu wyrzeczeń nie poddają się i walczą o jak najlepsze lokaty dla siebie, kraju i przede wszystkim dla kibiców.

Czy polscy olimpijczycy powinni mieć większe wsparcie ze związków sportowych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×