PAP: Ostatni medal olimpijski dla Polski w pływaniu w 2004 roku zdobyła Otylia Jędrzejczak. Ustanawiała też rekordy świata. Długo przyjdzie nam jeszcze czekać na kogoś, kto zbliży się do jej sukcesów?
Jan Wiederek: Talent na miarę Otylii trafia się raz na 100 000 przypadków. Obecnie w systemie Polskiego Związku Pływackiego zawodników rywalizujących we wszystkich kategoriach wiekowych mistrzostw kraju jest sześć tysięcy. Te liczby mówią same za siebie.
W dodatku z tych sześciu tysięcy na głównych mistrzostwach Polski startuje już znacznie mniejsza liczba.
- Wśród 12-13-latków jest około trzech tysięcy uczestników, ale w 14-latkach już tylko 600. Nawet jeśli uwzględnimy to, że we wcześniejszej kategorii rywalizują dwa roczniki, to i tak wychodzi, że blisko 2/3 młodych zawodników rezygnuje. Po zakończeniu nauki w gimnazjum następuje kolejny duży spadek. Łącznie w rocznikach 17 i 18-latków mamy jedynie 300 pływaków. Po drodze gubimy więc masę dzieciaków. Niestety, nawet sukcesy Otylii nie przyczyniły się do większej popularności pływania. Mam na myśli poważne podejście do trenowania. Młodzieży uprawiającej go we własnym zakresie jest oczywiście więcej.
Młodym ludziom nie chce się ciężko pracować na treningach?
- To jest kwestia bardzo złożona i nie dotyczy tylko Polski. Oczywiście problem z motywacją do ciężkiego treningu młodych ludzi istnieje. Dostęp do różnego rodzaju rozrywek, wyboru dróg życiowych jest olbrzymi, ale to nie wszystko. Od 1952 roku niemieccy pływacy z każdych igrzysk wracali z medalem. Nie udało im się dopiero trzy lata temu w Londynie. Wielokrotnie rozmawiałem z trenerami z Niemiec. Oni za przyczynę wskazują reformę szkolnictwa, w wyniku której uczniowie w szkole spędzają nawet 40 godzin tygodniowo. Wprost mi mówili: "co ja mogę wycisnąć z chłopaka, który przychodzi do mnie zmęczony po ośmiu godzinach lekcji?". W Polsce program dydaktyczny w szkole również nie bardzo pozwala na pełną realizację wymaganego programu szkolenia, nawet w szkołach mistrzostwa sportowego. Objętość programów dydaktycznych na uczelniach, w tym również na AWF-ie, to też podobny problem dla tych, którzy chcieliby profesjonalnie uprawiać pływanie i studiować.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Stanach Zjednoczonych...
- Tak, tam rodzice wiedzą, że poprzez sport ich dziecko może trafić na lepszy uniwersytet i otrzymać stypendium. Sprawdzają w jakiej dyscyplinie pociecha ma talent. Nic dziwnego, że nie brakuje europejskich pływaków na amerykańskich uczelniach. Uczą się w prestiżowych miejscach i mają wystarczająco dużo czasu na treningi.
Na taki krok zdecydował się ostatnio Jan Świtkowski. Jego brązowy medal podczas sierpniowych mistrzostw świata w Kazaniu był sporym zaskoczeniem.
- Świtkowski jest w bardzo dobrym momencie kariery. Wciąż młody, a już ma na koncie świetny czas na 200 m stylem motylkowym. Paweł Korzeniowski na taki rezultat musiał dłużej pracować. Dopiero w marcu zdecydował z trenerem, że wystartuje w Rosji w tej konkurencji. Szczerze mówiąc to nie wierzyłem, że w Kazaniu zdoła popłynąć tak szybko. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze się poprawi.
Kto z Polaków może się jeszcze liczyć w walce o medale podczas przyszłorocznych igrzysk w Rio de Janeiro?
- Licząc od zakończenia igrzysk w Londynie, Radosław Kawęcki z każdej dużej imprezy wracał z medalem. Na 200 m stylem grzbietowym jest rekordzistą Europy, więc na pewno zalicza się do faworytów. Dziś nie ma jednak na świecie pływaka, który byłby całkowicie pewny, że w Rio stanie na podium. Konrad Czerniak do Kazania pojechał jako posiadacz najlepszego w tym roku wyniku na świecie. Praktycznie go powtórzył, ale rywale ustanawiali swoje rekordy życiowe i pokonali go. Mam nadzieję, że Konrad w Brazylii im się zrewanżuje, 100 m stylem motylkowym to konkurencja bardzo wyrównana. Zdaniem trenera Bartosza Kizierowskiego Konrad ma najlepsze pierwsze 50 m na świecie, Korzeniowski natomiast świetnie płynie drugą długość. Paweł jest też niesamowicie zmotywowany, bo medalu olimpijskiego wciąż mu brakuje.
Jak będzie wyglądała walka o prawo startu w Rio de Janeiro?
- Co do zasady, o minimum będzie można walczyć na dwóch zawodach - majowych mistrzostwach Europy w Londynie i zaplanowanych w następnym tygodniu mistrzostwach Polski. Natomiast zawodnicy trenujący za granicą będą mogli kwalifikację wywalczyć na innej wybranej imprezie, znajdującej się na liście Międzynarodowej Federacji Pływackiej. W czerwcu będą jeszcze zawody ostatniej szansy w Monako, ale to już tylko w wyjątkowych przypadkach.