Będzie gwiazdą na lata. Narodził się "Usain Bolt pływania"

PAP/EPA / PATRICK B. KRAEMER / Caeleb Dressel po zwycięstwie na 100 metrów podczas mistrzostw świata 2017 w Budapeszcie
PAP/EPA / PATRICK B. KRAEMER / Caeleb Dressel po zwycięstwie na 100 metrów podczas mistrzostw świata 2017 w Budapeszcie

Amerykanin Caeleb Dressel już dokonał czegoś, czego nie był w stanie nawet Michael Phelps. Przed nim igrzyska, dzięki którym pokaże, czy dorówna legendarnemu pływakowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanie czekali na wielką gwiazdę pływania ok. 30 lat. Był Mark Spitz, potem pojawił się Michael Phelps i wygrał wszystko co się dało. Po jego odejściu znowu w basenie brakowało gwiazdy porywającej kibiców swoimi występami. Wszystko wskazuje na to, że nie na długo. 21-letni Caeleb Dressel na lipcowych MŚ w Budapeszcie pokazał, że jest w stanie dorównać pływackim legendom.

Jako pierwszy człowiek w historii zgarnął trzy złote medale na mistrzostwach świata podczas jednego wieczoru (na 50 m kraulem, 100 m motylkiem i w sztafecie 4x100 m dowolnym). W Budapeszcie w sumie siedem razy stawał na najwyższym stopniu podium, co wcześniej udało się jedynie Phelpsowi w 2007 roku. - To może być Usain Bolt pływania - powiedział dla CNN Brytyjczyk Mark Foster, były rekordzista świata na krótkim basenie. - Po odejściu Phelpsa w naszej dyscyplinie pozostała czarna dziura, ale Dressel wypełni ją jak nikt inny.

Jak Tygrys z Puchatka

Eksperci określają amerykańskiego pływaka jako jeden z największych talentów w historii. - Sam słynąłem z ekspresowego startu, ale on połyka rywali. Jest tak naładowany energią, tak potężnie zbudowany, tak sprężycie rusza do wody, że przypomina Tygrysa z przygód o Kubusiu Puchatku - opisywał Foster.

ZOBACZ WIDEO Metoda Adama Kszczota. "To prywatna rzecz. Jeżeli ma działać, musi zostać ze mną"

Phelps obserwował w Budapeszcie popisy Dressela. - Świetnie cię widzieć w takiej formie - komplementował zawodnika. Student University of Florida potrafi zmagać się zarówno w sprintach, jak i dłuższych dystansach. Uniwersalność daje mu duże szanse na wielki występ na igrzyskach w Tokio w 2020 roku. - Może sięgnąć po komplet złotych medali - powiedział Matt Grevers, kolega z amerykańskiej kadry.

Sam Dressel nieco obrusza się, kiedy go porównują do Spitza czy Phelpsa. Nie jest postacią anonimową - pomagał temu ostatniemu sięgać po olimpijskie złoto, kiedy był członkiem sztafety na IO w Rio. Co innego jednak być jednym z kilku, co innego wyrosnąć na wielką gwiazdę.

Kiedy Phelps w 2007 roku sięgał po siedem złotych krążków na MŚ w Melbourne, był o rok starszy od Dressela. Startował w pięciu konkurencjach, w każdej był najszybszy. Dressel wygrał w Budapeszcie trzy z czterech startów, bo na 50 m motylkiem był czwarty.

To mały minus. Plus? W stolicy Węgier otarł się o rekord świata na 100 m motylkiem. Ten należy do Phelpsa i wynosi 49,82 sek., ale ustanowił go w czasach superszybkich strojów poliuretanowych. Jego następca "wykręcił" 49,86 - ledwie o 0,04 sek. gorszy. Na igrzyskach w Tokio ma szansę dokonać czegoś wielkiego, ale ośmiu złotych medali - jak Phelps - nie zdobędzie. Może wygrać motylkiem i kraulem na 50 i 100 m. Jeśli dodamy ewentualne wygrane w sztafecie 4x100 stylem dowolnym i zmiennym oraz w sztafecie mieszanej 4x100 stylem zmiennym - mamy siedem okazji na najwyższy stopień podium.

Wyśmiali jego tatuaż

Poza wielkim talentem Dressela sporo różni od Phelpsa. Ten drugi został złapany za kierownicą pod wpływem alkoholu, zdradzał dziewczynę czy wpadł na paleniu marihuany. Do nowego pływackiego idola Amerykanów pasuje raczej określenie "nudny".

Docenia klasę rywali, wypowiada się skromnie po swoich wygranych. Koledzy z kadry opowiadają, że lubi nowoczesne gadżety, ale namówić go na imprezę jest ciężko. Do tego jest bardzo religijny. Kiedy dobrze pogrzebać, okazuje się, że ma wpadkę w swoim życiorysie. Nic wstydliwego - zrobił sobie tatuaż wątpliwej urody. Amerykańskie portale plotkarskie wyśmiały Dressela, co skończyło się tym, że pływak usunął swoje dzieło.

Dressel pojawił się niedawno w Polsce, gdzie m.in. wybrał się na mecz eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Legią i Astaną. Zaprosił go znajomy z uczelni, polski pływak Jan Świtkowsk.

Źródło artykułu: