W marcu BBC ujawnił, że paraolimpijska brytyjska drużyna pływacka wnosiła skargi na swojego trenera. Federacja wszczęła dochodzenie, a ostatecznie zobowiązała się do stworzenia solidnego planu działań, aby zapewnić przestrzeganie reguł i procedur.
Caron Russell, którego 21-letnia córka Hannah trenowała z całą grupą, wyjaśnił, że dla rodzin było to bardzo wymagający czas. - To bolesne, kiedy słyszysz głos córki w telefonie, która jest zdenerwowana i obawia się, że sposób zarządzania ich grupą jest nieprawidłowy - mówił w rozmowie z BBC Patrick Nathanson.
Rodzice podkreślali, że zdają sobie sprawę z tego, że zawodowy sport wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami i ciężką pracą. Chcieli oni jednak, by dzieci przebywały w przyjaznym środowisku, gdzie będą nie tylko trenować w dobrych warunkach, ale także będą motywowani do dalszej pracy. Jeśli dochodziła do tego atmosfera strachu, to sportowcy nie mogli dobrze funkcjonować.
Brytyjska federacja pływacka potwierdziła, że były szef Rob Greenwood "komunikował się ze sportowcami w sposób naganny, wykorzystywał obraźliwe określenia do ich opisu". Odszedł z pracy przed rozpoczęciem śledztwa, więc nie wiadomo czy przyznaje się do winy. Odmówił również komentarza BBC.
- Zdobywanie medali jest integralną częścią życia każdego sportowca - trzeba iść do przodu. Ważna jest jednak równowaga - wyjaśnił Caron Russell.
Jego córka Hannah była skoncentrowana na awansie na igrzyska w Tokio. Na razie jednak zmaga się ze stresem i strachem.
ZOBACZ WIDEO Boniek: kontrakt Nawałki zostaje automatycznie przedłużony