Oskarżyła ojca o molestowanie. Są nowe fakty ws. afery

- Ona doskonale wie, że to kłamstwa - mówi Gerda Szilagyi. Węgierska pływaczka tak reaguje na wstrząsające oskarżenia swojej siostry, która przekonuje, że przez lata była molestowana przez ich ojca.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Liliana Szilagyi Instagram / Na zdjęciu: Liliana Szilagyi
"Byłam maltretowana. Przez człowieka, od którego powinnam otrzymać największą miłość i akceptację" - wyznanie pływaczki Liliany Szilagyi wstrząsnęło środowiskiem sportowym na Węgrzech. 25-latka opublikowała wyznanie w mediach społecznościowych, w którym ogłosiła, że była przez lata wykorzystywana przez swojego ojca.

Ten miał regularnie znęcać się nad swoją córką. Według pływaczki dochodziło także do molestowania seksualnego. "To najtrudniejsze słowa, jakie kiedykolwiek dla mnie istniały" - napisała wicemistrzyni Europy z 2016 roku (WIĘCEJ TUTAJ).

Nie trzeba było jednak długo czekać na odpowiedź jej ojca Zoltana, który do 2016 roku był jej trenerem. Co jednak jeszcze bardziej zastanawiające, teraz Lilianę Szilagyi o kłamstwa oskarża także jej młodsza siostra!

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

"To kłamstwa"

W swoim pierwszym wpisie 25-latka stwierdziła, że zdecydowała się na wyznanie gnębiących ją wydarzeń także ze względu na swoją siostrę, Gerdę, która również jest pływaczką i nadal trenuje z ich ojcem.

18-letnia zawodniczka postanowiła zdecydowanie odpowiedzieć na zarzuty.

"Wbrew temu, co ona twierdzi, mój ojciec nigdy się nad nią nie znęcał. Skąd to wiem? Ponieważ jestem członkiem tej rodziny i przez lata widziałam wszystko na własne oczy - mieszkaliśmy razem cały czas. Mój ojciec nigdy nie chciał nawet byśmy zostały pływaczkami. To był nasz wybór, on nas do niczego nie zmuszał" - pisze Gerda Szilagyi.

"Moja siostra doskonale wie, że pisze kłamstwa. To także dzięki mojemu ojcu jestem mistrzynią kraju, do tego skończyłam szkołę, dostałam się na wymarzone studia. To on przez lata udzielał mi wielkiego wsparcia, także finansowego" - dodaje.

Tym samym nastolatka potwierdza wersję ojca, który w taki sposób odniósł się do bardzo poważnych oskarżeń:

"Nie chcę się publicznie tłumaczyć w mediach, bo jak mogę tutaj udowodnić, że nigdy nie znęcałem się nad tobą, twoją matką czy twoją siostrą? Wszystko zostanie wyjaśnione przez odpowiednie organy. Ty jednak już teraz znasz prawdę. Bez względu na to, jak bardzo chcesz mnie zniszczyć i zwrócić uwagę na siebie - każde twoje fałszywe słowo jest dźgnięciem w moje serce. Prosiłbym ciebie tylko o jedno - żebyś używała od teraz nazwiska swojej matki, a nie Szilagyi".

"Pierwsza reakcja? Szok"

Na Węgrzech o sprawie zrobiło się bardzo głośno. Jeszcze nie czekając na jakąkolwiek reakcję ojca Szilagyi, prezes Węgierskiego Związku Pływackiego Sandor Wladar natychmiast polecił Komisji Dyscyplinarnej i Komisji ds. Ochrony Dzieci wszczęcie dochodzenia i ustalenie, po wysłuchaniu obu stron, czy szkoleniowiec naruszył zasady etyki i czy doszło do jakiegokolwiek molestowania.

- Chcemy jak najbardziej dokładnie zbadać sprawę i podjąć odpowiedzialną decyzję. Jaka była moja pierwsza reakcja? Szok. Trzeba koniecznie wyjaśnić tę sprawę, bez względu, czy dotyczy przeszłości - przekazał Wladar.

Z kolei do prezesa związku apeluje 18-letnia siostra pływaczki, która obawia się, że śledztwo i decyzje komisji mogą negatywnie wpłynąć na jej karierę.

- Chciałabym prosić prezesa, aby pozwolił mnie i naszej całej grupie przygotowywać się do kolejnych zawodów, żeby nie próbował rozmontowywać całej drużyny. Mój ojciec jest jej bardzo ważną częścią - przekazała Gerda Szilagyi.

Trudno się jednak spodziewać, by Węgierski Związek Pływacki potraktował sprawę po macoszemu. Oczywiście, oskarżenia 25-letniej zawodniczki mogą okazać się fałszywe. Teraz jednak muszą zostać potraktowane poważnie.

To nie koniec

Sprawa rodziny Szilagyi jest zagadkowa i z pewnością wydarzenia już wymknęły się spod kontroli. Sam fakt, że strony rozmawiają ze sobą jedynie za pomocą mediów społecznościowych, już to potwierdza.

Właśnie na Instagramie pojawiła się odpowiedź Liliany Szilagyi, którą skierowała do swojej rodziny, zwłaszcza do swojej siostry.

"Po tym, co się wydarzyło w ostatnich dniach, wciąż szukam odpowiednich słów... Wiem, że czytasz te słowa. Wszystko, co robiłam i co robię nadal, jest po to, żebyś chociaż ty mogła żyć swobodnie. Przykro mi, że nie potrafisz tego zrozumieć i że nasz ojciec używa twojego imienia w ten sposób. To nie twój wstyd" - zaapelowała.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×