Przypomnijmy, że afera dotycząca polskich pływaków wybuchła, gdy ci już dotarli do Tokio. Alicja Tchórz, Aleksandra Polańska, Dominika Kossakowska, Mateusz Chowaniec, Jan Hołub i Bartosz Piszczorowicz w połowie lipca musieli jednak wrócić do Polski. Okazało się, że nastąpił błąd przy zgłaszaniu zawodników do olimpijskiego startu. Zamiast 23 reprezentantów Polski mogło wystartować tylko 17. Wskazywały na to oficjalne listy startowe.
Pływacy zaczęli domagać się dymisji Pawła Słomińskiego, ówczesnego prezesa Polskiego Związku Pływackiego. Nie mieli wątpliwości, że to związek ponosi odpowiedzialność za tak fatalny błąd.
Później w wyborach na stanowisko prezesa zwyciężyła Otylia Jędrzejczak. Legendarna pływaczka od razu zabrała się do pracy, bo chciała, aby doszło do ugody między związkiem, a poszkodowanymi.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru
Ostatecznie taką ugodę zawarto, lecz w komunikacie PZP Jędrzejczak nie chciała zdradzić szczegółów. Wiadomo jedynie, że organizacja realizuje roszczenia finansowe, których domagali się zawodnicy.
- Odbyliśmy trzy spotkania. Brali w nich udział zawodnicy, ich przedstawiciel prawny, radca prawny PZP oraz przedstawiciele władz związku. W pierwszym spotkaniu uczestniczył także poprzedni prezes związku. Sprawa została załatwiona, mam nadzieję, że już nigdy do podobnej nie dojdzie - przekazała Otylia Jędrzejczak.
Teraz PZP liczy, że uda się przywrócić blask polskiemu pływaniu. Dyscyplina ma być propagowana wśród dzieci i młodzieży, a system szkolenia ma pozwalać na sukcesy w przyszłości.
Czytaj także:
Putin pokazał się publicznie. Padły skandaliczne słowa