Adrian Zieliński wydał oświadczenie i liczy na mniejszą karę. "Jestem zaskoczony wymiarem sankcji"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Adrian Zieliński
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Adrian Zieliński

Kilka dni temu Adrian Zieliński został ukarany czteroletnią dyskwalifikacją za wpadkę dopingową przed igrzyskami w Rio de Janeiro. Polski sztangista zapowiedział odwołanie od tej decyzji.

W tym artykule dowiesz się o:

Adrian Zieliński był jedną z medalowych nadziei podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Jednak nie stanął na pomoście, gdyż przed startem na jaw wyszła wpadka dopingowa. Polski sztangista złapany został na stosowaniu nandrolonu. Przed Komisją do Zwalczania Dopingu w Sporcie Polak zeznawał, że zabroniona substancja trafiła do jego organizmu przez nieświadome spożycie zanieczyszczonego produktu, którym była witamina B12.

Komisja Antydopingowa nie dała wiary tym wyjaśnieniom i ukarała Zielińskiego czteroletnim zawieszeniem. - Jestem niezwykle zaskoczony wymiarem sankcji na mnie nałożonej, bowiem tak jak zapowiadałem od samego początku, aktywnie współpracowałem z Panelem Dyscyplinarnym i Komisją do Zwalczania Dopingu w Sporcie, zamierzając udowodnić, że substancję zabronioną spożyłem nieświadomie. Karę 4-letniego wykluczenia uważam za niesprawiedliwą i liczę, że II instancja weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności i stwierdzi, że doszło do naruszenia przepisów z uwagi na nieświadome zastosowanie produktu zanieczyszczonego - przyznał Zieliński w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.

- W mojej ocenie w toku postępowania przedstawiłem szereg dowodów wykazujących, że w moim przypadku doszło do naruszenia przepisów antydopingowych w związku z nieświadomym zastosowaniem produktu zanieczyszczonego (witaminy B12). Na poparcie swoich twierdzeń przedstawiłem Panelowi Dyscyplinarnemu wynik analizy laboratoryjnej przeprowadzone przez niezależne laboratorium, które potwierdziło obecność nandrolonu w jednym ze stosowanych przeze mnie produktów. Co więcej, w toku postępowania wynik analityczny nie został zakwestionowany przez Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie - dodał Zieliński.

Polski sztangista kontrolowany był przez komisję antydopingową czterokrotnie przed wylotem do Rio de Janeiro. W próbce pobranej 1 lipca wykryto zabronioną substancję. - Wszystkie wyniki kontroli, poza kontrolą z dnia 1 lipca 2016 r., stwierdziły brak obecności w moim organizmie substancji zabronionych. Przed wylotem byłem zadowolony z faktu poddania zawodników tylu kontrolom antydopingowych, gdyż mogły one wykluczyć właśnie sytuację, gdzie którykolwiek ze sportowców, stosując nieświadomie jakikolwiek produkt zanieczyszczony, poleci na Igrzyska Olimpijskie nieświadomy zagrożenia naruszenia przepisów antydopingowych - przyznał Zieliński w oświadczeniu.

ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Ronaldo rzucił piłką w rywala [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Charakter wykrytej substancji, czas jej utrzymywania się w organizmie według najnowszych badań naukowych oraz bardzo mały upływ czasu pomiędzy kontrolami, powoduje, że gdybym w rzeczywistości świadomie i celowo stosował wykrytą substancję zabronioną, z pewnością zostałaby ona wykryta podczas każdej z pozostałych kontroli - dodał sztangista.

Przez pięć lat Zieliński był objęty systemem antydopingowym ADAMS i w tym czasie wszystkie badania przebiegły bez zarzutu. - Jestem jednym z najczęściej kontrolowanych zawodników w Polsce i żadna z dotychczasowych kontroli nie wskazała bym stosował substancje zabronione. Miałem pełną świadomość, że zarówno na mistrzostwach Polski, jak i igrzyskach, zostanę poddany kontroli antydopingowej - stwierdził Zieliński.

- Proszę, by kibice, przedstawiciele środowiska sportowego oraz przedstawiciele mediów nie wydawali jeszcze wyroku w mojej sprawie i nie osądzali mnie przed ostatecznym wyjaśnieniem sprawy - zakończył swoje oświadczenie Zieliński

Źródło artykułu: