Wtedy pewnie nie przypuszczał, że już dwa lata później na starcie pojawi się cała kawalkada pojazdów, a rajd stanie się tradycją w motorsportowym kalendarzu.
Czy Sabine, 28-letni Francuz, motocyklista, kierowca wyścigowy biorący udział w słynnym 24-godzinnym Le Mans, faktycznie właśnie wtedy wpadł na pomysł, by zorganizować zmagania na pustyni? Nie, tam jeżdżono już wcześniej, ale to on wszystko „poukładał”. Dakar od początku przyciągał różnych śmiałków, nie tylko zawodowców, ale przede wszystkim amatorów. Pokonanie tysięcy kilometrów pustynnych bezdroży działało na wyobraźnię i przyciągało kolejnych z nich.
Następni na starcie, w 45. edycji rajdu, staną już 31 grudnia. Wśród nich nowa polska ekipa, niezależny Proxcars TME Rally Team. To nowy, założony ledwie rok temu zespół, ale jego członkom nie można odmówić wieloletniego doświadczenia. Za kierownicą Toyoty Hilux usiądzie współzałożycielka zespołu Magdalena Zając, stając się drugą Polką, która weźmie udział w Rajdzie Dakar.W rolę pilota wcieli się Jacek Czachor, legenda polskiego motorsportu, mający za sobą aż piętnaście startów w słynnym Dakarze.
– Z Magdą poznaliśmy się na treningach w Dubaju. To bardzo dobra zawodniczka, pewnie najlepsza Polka w rajdach terenowych, do tego bardzo uparta, czasem bardziej niż ja – tak na początku roku charakteryzował Magdę Zajac Czachor.
Proxcars TME Rally Team na starcie Dakaru nie będzie kompletnym nowicjuszem, jeśli chodzi o rajdy off-roadowe. Na początku kończącego się roku łódzki team z Magdą Zając jako kierowcą brał udział w Baja Russia, który był pierwszą rundą Pucharu Świata FIA, a potem jeszcze w sześciu innych imprezach: Fenix Rally i Tunisia Desert Challenge w Tunezji, Rallye Breslau w Polsce, Italian Baja we Włoszech, Balkan Offroad Rallye w Rumunii i Andalucia Rally w Hiszpanii.
https://www.facebook.com/proxcars.tme.rally/videos/679162433826558
[h2]
Spod wieży Eiffla do Dakaru
[/h2]Przez blisko pół wieku ewoluował, zmieniał kontynenty – ostatni raz z Paryża startował w 2001 roku. W nazwie została jednak nazwa Dakar, by zachować ciągłość zmagań zapoczątkowanych w 1979 roku. Wtedy, w święta Bożego Narodzenia, zastępca burmistrza Paryża Jacquesa Chiraca, późniejszego prezydenta Republiki Francuskiej, chorągiewką dał znak do startu dla 90 motocykli, 80 samochodów i 12 ciężarówek.
Z placu Trocadero, z którego rozpościera się widok na wieżę Eiffla, ruszyli w podróż liczącą 10 tys. km. W Marsylii przeprawili się promem do Algierii i dalej przez Niger i Mali pomknęli do stolicy Senegalu – Dakaru. Do mety nie wszyscy dotarli, minęły ją 74 załogi. Pierwszym na mecie w kategorii motocykli był Cyril Neveu (Yamaha 500 XT), a wśród kierowców samochodów Alain Genestier (Range Rover). Rajdu nie ukończyła ani jedna ciężarówka.
Potem jechali co roku, po zmieniających się trasach, w różnych okolicznościach, również tragicznych, ale zawsze gotowi na zmagania. Tylko pozornie jazda np. rozpędzonym motocyklem po piasku może być nużąca. Piasek może być tak miękki, że zapadają się w niego koła, a motocyklista ląduje z impetem obok.
Może występować również zjawisko „camel grass”, którego nazwa pochodzi od trawy spożywanej przez wielbłądy. Wyrastające na nim kopce mogą być niespodziewaną przeszkodą, którą trzeba ominąć lub pokonać bardzo ostrożnie. W końcu pękające i ostre jak szkło kamienie czy ziemia wulkaniczna. Wystąpić może również burza piaskowa... W 1983 roku spowodowała ona, że na cztery dni na pustyni zgubiło się aż czterdziestu uczestników. Na szczęście akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem.
[h2]
Rajd uczy pokory i solidarności
[/h2]– Doświadczeni zawodnicy wiedzą, co to jest brawura. Nieco inaczej jest z młodymi zawodnikami, którzy mają małe doświadczenie, a często nie zdają sobie sprawy ze swoich ograniczeń. Jacek Czachor opowiadał w jednym z wywiadów, że Dakar uczy pokory. Niestety, Dakar to także wypadki śmiertelne.
Pierwszą z ofiar był francuski motocyklista Patrick Dodin, który życiem przypłacił start w premierowej edycji rajdu w 1979 roku. Od tamtego czasu w sumie zginęło 19 uczestników, wśród których znalazł się też pomysłodawca Rajdu Paryż-Dakar – Thierry Sabine. W 1986 roku Thierry Sabine zginął w katastrofie helikoptera, który w trakcie burzy piaskowej uderzył w wydmę na terenie Mali.
Dakar uczy również solidarności. Jedną z nadrzędnych zasad rajdu jest to, że nie zostawia się uczestnika bez pomocy. Nie ważne czy chodzi o brak paliwa, awarię pojazdu, czy cokolwiek innego – pomóc trzeba zawsze, nawet kosztem własnego wyniku. Czasem kierowcy nie mogą dokończyć rajdu również z powodu kradzieży. Jak Ari Vatanen, rajdowy mistrz świata z 1981 roku. Stanął na starcie Rajdu Paryż-Dakar w Peugeocie 405, w którym bronił tytułu wywalczonego rok wcześniej. Kiedy dotarł do Bamako, stolicy Mali, jego samochód skradziono…
Za zwrot złodzieje zażądali 25 mln franków zachodnioafrykańskich, czyli ponad 80 tys. dolarów amerykańskich – wtedy, ale i dziś, była to kwota astronomiczna! Jean Todt, szef zespołu, późniejszy prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), dostał telefon z poleceniem wzięcia taksówki i stawienia się z pieniędzmi pod wyznaczonym adresem. Auto odnaleziono w pobliżu lotniska, szybko dostarczono Vatanenowi, ale było już za późno. Słynny Fin wrócił na start Rajdu Paryż-Dakar i wygrywał go w trzech kolejnych latach.
[h2]
Wędrówka po kontynentach
[/h2]Z czasem pojawiło się inne zagrożenie – terroryzm. On spowodował, że jubileuszowa 30. edycja się nie odbyła. Trasa prowadziła bowiem przez Mauretanię, gdzie w wigilię Bożego Narodzenia 2007 roku doszło do tragicznych wydarzeń. Służby ostrzegły organizatorów, że uczestnicy rajdu także mogą stać się celem ataków. Do końca jednak próbowano przeprowadzić wyścig, aż do 4 stycznia, kiedy kierowcy, motocykliści i cała obsługa już szykowała się w Lizbonie do startu. Zastanawiano się nawet czy nie skrócić trasy rajdu i wszystkich przetransportować do Senegalu.
Ostatecznie uznano, że nie ma sensu wprowadzać tych zmian i Rajd odwołano. W ten sposób Dakar opuścił Afrykę i na następne jedenaście lat przeniósł się do Ameryki Południowej. Z kolei od 2020 roku uczestników gości Arabia Saudyjska. Tym razem powodem przeniesienia zmagań na inny kontynent nie były kwestie bezpieczeństwa, ale finanse. Bogate kraje Zatoki Perskiej coraz mocniej goszczą w świecie sportu, organizując największe imprezy świata – jak choćby Katar, który organizuje piłkarskie mistrzostwa świata. Saudyjczycy sięgnęli po motorsport – za możliwość przeprowadzenia Dakaru zapłacili 15 mln dolarów!
Najbliższa edycja rozpocznie się już 31 grudnia. Trasa poprowadzi znad Morza Czerwonego do Zatoki Perskiej, a wyznaczonych będzie łącznie 5 tys. km odcinków specjalnych. 917 pojazdów wystartuje w dziewięciu kategoriach. W T1 (auta zmodyfikowane/seryjne) z numerem 269 pojadą Magdalena Zając i Jacek Czachor, reprezentujący zespół Proxcars TME Rally Team. Dokąd dojadą „Kicią”, jak nazywają swoją Toyotę Hilux? Przekonamy się w trakcie!