18-letni Polak wiceliderem Dakaru. "To był jeden z trudniejszych etapów"

Kierowcy Energylandia Rally Team nie wywalczyli miejsca na podium podczas piątego etapu Rajdu Dakar. Eryk Goczał zachował jednak drugie miejsce w "generalce". Bardzo dobrze prezentują się też jego ojciec i wujek.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Eryk Goczał Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Eryk Goczał
5 stycznia zawodnicy startujący w Rajdzie Dakar zaliczyli drugi etap stanowiący pętlę wokół Ha'il. Miasto określane jest jako stolica rajdów terenowych w Arabii Saudyjskich i miejsce, wokół którego rozciągają się największe i bardziej wymagające piaski i wydmy w świecie rajdów. Załogi miały do pokonania łącznie 645 kilometrów, z czego 373 kilometry stanowił piaszczysty odcinek specjalny.

Zawodnicy Energylandia Rally Team zajęli kolejno 6., 7. oraz 8. pozycję na mecie etapu, z niewielkimi stratami do zwycięzców. Dzięki takim wynikom Eryk Goczał z Oriolem Meną utrzymali 2. miejsce w klasyfikacji generalnej kategorii SSV.

Z kolei Marek Goczał z Maciejem Martonem znajdują się aktualnie na 5. pozycji w rajdzie, zaś Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk są na 6. miejscu. - To był fajny dzień, trudny technicznie. Startowaliśmy z 80. pozycji, więc koleiny były już bardzo duże, ciężko się w takich koleinach prowadzi. Walczyliśmy cały czas, próbowaliśmy odrobić co się da. Mieliśmy słabszą końcówkę odcinka, bo słońce zaczęło nam świecić prosto w oczy, była już tylko jedna droga - ciasna, kręta między wydmami i tam niewiele już mogliśmy zrobić - powiedział Marek Goczał.

Marek Goczał jeszcze do niedawna prowadził w klasyfikacji SSV, ale w środę miał wypadek i stracił sporo czasu. Piątek będzie dla niego kolejną okazją do odrabiania strat. - Startujemy z 35. miejsca, więc pociśniemy jeszcze mocniej. W czwartek wyprzedziliśmy około 28 samochodów, nikt nie zjeżdża od razu, więc na każdym wyprzedzaniu jest kilkadziesiąt sekund straty. Robiliśmy co w naszej mocy, auto jest całe, nie było żadnej awarii. W piątek walczymy dalej - podsumował Marek Goczał, który wraz Maciejem Martonem zajmuje obecnie 5. miejsce w klasyfikacji generalnej SSV.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Pozycję wicelidera Dakaru w klasyfikacji SSV zajmuje syn Marka Goczała - Eryk. - Muszę powiedzieć, że to był na pewno jeden z trudniejszych etapów Dakaru. Mnóstwo dziur, przyjęliśmy mnóstwo wstrząsów na samochód. Ale znów mieliśmy dużą frajdę i staraliśmy się atakować do samej mety. Myślę, że z punktu widzenia nawigacji nie był to najbardziej skomplikowany etap. Staraliśmy się trochę przycinać trasę i mam nadzieję, że zyskaliśmy na tym drobną przewagę - powiedział 18-letni debiutant.

Ze swojej jazdy zadowolony jest też Michał Goczał. - Cały ten etap składał się z piachu i wydm. To był naprawdę trudny odcinek dla samochodów. Mieliśmy mnóstwo camel grassu i takich miejsc, gdzie Can-Am naprawdę dostawał w kość. W środę wymieniliśmy mnóstwo części, a teraz też trzeba będzie bardzo dokładnie przejrzeć samochód - przyznał kierowca Energylandia Rally Team.

- Jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze. Daliśmy z siebie wszystko. Pod względem nawigacji poradziliśmy sobie dobrze, tempo też było zadowalające, staraliśmy się przejechać ten etap bezpiecznie - podsumował Michał Goczał.

Czytaj także:
Wyciekły szczegóły nowego bolidu Ferrari. Włosi chcą skopiować Red Bulla
Prali brudne pieniądze poprzez sport? Sponsor Verstappena ma problemy

Czy Eryk Goczał wygra Rajd Dakar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×