"Nie wiem w jakim kierunku iść dalej". Polak brutalnie o dyskwalifikacji z Dakaru

Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Eryk Goczał
Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Eryk Goczał

Eryk Goczał jechał po drugą z rzędu wygraną w Rajdzie Dakar. Po tygodniu rywalizacji lider klasy Challenger nagle został zdyskwalifikowany przez sędziów. Wszystko przez niewłaściwe sprzęgło w rajdówce. Co na to 19-latek z Małopolski?

W tym artykule dowiesz się o:

Eryk Goczał znajdował się na najlepszej drodze, by po raz kolejny napisać historię Rajdu Dakar. Przed rokiem młody kierowca Energylandia Rally Team w debiucie wygrał kategorię lekkich pojazdów terenowych SSV. Teraz 19-latek zamierzał po zwycięstwo w klasie Challenger. Po szóstym etapie Polak miał 1 godzinę 2 minuty i 18 sekund przewagi nad kolejnym w stawce Mitchellem Guthire.

Tyle że 13 stycznia sędziowie dość niespodziewanie poinformowali o dyskwalifikacji Eryka Goczała. Z Rajdu Dakar wykluczony został też jego wujek Michał, który po pierwszym tygodniu ścigania był szósty w "generalce". W samochodach Energylandia Rally Team zamontowano sprzęgła wykonane z karbonu, podczas gdy regulamin na to nie pozwala.

Sprawa nie jest oczywista. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sędziowie przed startem Rajdu Dakar mieli poinformować rodzinę Goczałów, że mogą zastosować sprzęgła wykonane z karbonu. Zapewnienie takie miało paść podczas specjalnej wideokonferencji. Po kontrowersyjnej decyzji załogi nie miały szans na dalszą jazdę w Dakarze. Zgodnie z regulaminem, sędziowie mają 30 dni na rozpatrzenie ewentualnego protestu. W tym czasie rajd zdąży dobiec końca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

Po kilku dniach głos ws. wykluczenia z Dakaru zabrał Eryk Goczał. "Nie potrafię pogodzić się z decyzją, która nas dotknęła, i nie potrafię określić bólu jaki teraz odczuwam. Do startu w Dakarze mieliśmy wynajęte samochody. Swój prywatny musiałem sprzedać, żeby móc wystartować.." - napisał młody kierowca w mediach społecznościowych.

"To była ciężka droga - jeszcze dwa tygodnie przed Dakarem myślałem, że nie wystartuję. Sprawdziliśmy wszystko dokładnie i nie było mowy o błędzie - przed rajdem pytając o dokładnie to sprzęgło, otrzymaliśmy zapewnienie, że jego użycie zostało skonsultowane i potwierdzone z delegatem technicznym FIA" - dodał kierowca Energylandia Rally Team.

Sprzęgło wykonane z karbonu nie zapewnia szybszej pracy terenówki, co podkreślił w swoim wpisie Goczał. Jest jednak trwalsze, przez co nie zachodzi konieczność jego wymiany po każdym etapie Dakaru. "Nie przyczyniło się do wygranych odcinków ani ponad godzinnej przewagi w generalce. To były najcięższe odcinki w moim życiu ale czułem się do nich dobrze przygotowany. Jestem przekonany, że otrzymując karę czasową i nakaz wymiany sprzęgła, jak to ma miejsce zwykle przy niejasnym regulaminie, i tak wygrywalibyśmy odcinki specjalne" - stwierdził.

We wpisie Goczała czuć złość na decyzję sędziów. Kontrowersyjna decyzja może zadecydować o przyszłości Polaka w rajdach terenowych i sporcie motorowym w ogóle. "Na tym etapie potrzebuję jeszcze czasu na przemyślenia, nie wiem w jakim kierunku iść dalej. Natomiast zapewniam Was, że się nie poddam. Dziękuję też za Wasze ogromne wsparcie, mam najlepszych kibiców na świecie, których potrzebuję w tak trudnym dla mnie czasie - na dobre i na złe" - podsumował.

Czytaj także:
Porzucił IT dla realizacji marzenia. Zapłacił za to najwyższą cenę
Ekipa Orlenu zmienia nazwę. Internauci wszystko ujawnili

Źródło artykułu: WP SportoweFakty