Dwa kapcie nie zatrzymały Hołowczyca. Przed nim najtrudniejszy etap Dakaru

Materiały prasowe / Hołowczyc Racing / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc
Materiały prasowe / Hołowczyc Racing / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc

Krzysztof Hołowczyc świetnym tempem rozpoczął dziesiąty etap Rajdu Dakar. Polaka zatrzymała jednak przebita opona. Po krótkim postoju "Hołek" zaczął odrabiać straty i po raz drugi złapał kapcia. - Musieliśmy się pożegnać z dobrym czasem - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Dziesiąty etap Rajdu Dakar ekipy rozpoczęły dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaczynały rywalizację niecałe dwa tygodnie wcześniej. Pętla wytyczona wokół miasta Al-Ula składała się w środę z 371 kilometrów odcinka specjalnego i 241 kilometrów sekcji drogowej. Próba prowadziła uczestników w malownicze krajobrazy, tym razem bez wydm, do których wszyscy przyzwyczaili się już przez ostatnie kilka dni.

Kamienista i zdradliwa trasa stanowiła ogromne wyzwanie dla kierowców jak i pilotów. Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją tuż na początku odcinka przebili oponę. Potem odrabiali stratę spowodowaną wymianą koła. Notowali międzyczasy na poziomie pierwszej dziesiątki i bardzo dobre tempo, jednak na ostatnich kilometrach ponownie złapali kapcia.

Strata nie była już możliwa do odrobienia i ostatecznie MINI w barwach AzotoPower zanotowało 14. czas. Odcinek specjalny wygrali Guerlain Chicherit i Alexandre Winocq. Drugim miejsce padło łupem Briana Baragwanatha i Leonarda Cremera w Century, a trzecie Benediktasa Vanagasa i Kuldara Sikka w Toyocie Hilux.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Lindgren, Kościecha i Majewski

- Dziesiąty odcinek był dość trudny nawigacyjne i nie łatwo było znaleźć drogę. Łukasz miał co robić. Do tego musiałem bardzo uważać na wszechobecne, ostre kamienie. Tempo mieliśmy dobre, niestety nie uniknęliśmy problemów. Na początku odcinka przebita opona, wymiana i odrabianie. Na ostatnich kilometrach ponowny kapeć i niestety musieliśmy się pożegnać z dobrym czasem - powiedział Hołowczyc.

Na szczęście olsztynianin lepiej czuje się już pod kątem fizycznym. Po wypadku na trasie drugiego etapu "Hołek" narzekał na silny ból w odcinku szyjnym kręgosłupa. - Jazda w środę była przyjemna. Na szybkich, krętych partiach samochód spisywał się bardzo fajnie, my także czujemy się już dobrze. Mogę powiedzieć, że odżyliśmy! We wtorek nasz fizjoterapeuta - Marcin Woźniak - wykonał niesamowitą robotę! - dodał.

- W czwartek, jak zapowiadają organizatorzy najtrudniejszy odcinek całego Dakaru. Masa kamieni, masa uskoków i pułapek. Prawdopodobnie będzie to decydujący odcinek. My jedziemy do mety! I oczywiście zbieramy kilometry dla WOŚP! - podsumował Hołowczyc.

Podczas jedenastego etapu Rajdu Dakar na zawodników czeka bardzo trudna próba. 420 kilometrów skał i kamieni, więc załogi będą musiały wykazać się ogromną ostrożnością i odpowiednim balansem tempa.

Czytaj także:
- McLaren jako pierwszy. Ogromna niespodzianka dla fanów F1
- Ferrari zacznie tracić pracowników? Ma rywala pod nosem

Komentarze (0)