- Strasznie żałuję, że dosłownie na dwadzieścia kilometrów przed metą zaliczyliśmy rolowanie. Wybraliśmy jedną z niewłaściwych dróżek, a kibice pokazali nam rzekomo tą właściwą. Okazało się jednak, że za szczytem były dwa niespodziewane załamania terenu. Na tych przełomach samochód stracił balans, przerolował i zatrzymał się na boku, od strony pilota. W sekundę wygramoliliśmy się obydwaj z samochodu. Dwaj kibice przyszli nam pomagać, ale we czterech nie mogliśmy postawić samochodu. Dopiero gdy nadjechał jeden motocyklista, przy jego pomocy udało nam się postawić samochód na koła i ruszyć do mety - powiedział Krzysztof Hołowczyc.
- Wszystko trwało około 8-10 minut i w ten sposób cały dzień bardzo szybkiej, dobrej jazdy poszedł na marne. Na szczęście udało nam się utrzymać trzecie miejsce w generalce. Samochód nie jest specjalnie uszkodzony, przelewał się tylko olej, bo długo leżeliśmy na boku -
dodał.
- Wcześniej jednak mieliśmy też i kilka fajnych momentów, bo po drobnych błędach nawigacyjnych, kiedy Stephane nas wyprzedził, dwa razy udało nam się go dogonić i odzyskać pozycję, co nie jest łatwą sztuką. To mi trochę rekompensuje żal zepsutej
końcówki dzisiejszego odcinka, bo widzę, że jedziemy bardzo szybko - zakończył Hołowczyc.
Źródło: dakar.pl