Kuba Przygoński spełnił obietnicę daną przed wylotem do Ameryki Południowej i tegoroczny Rajd Dakar ukończył w pierwszej "10" klasyfikacji kierowców samochodów. Ostatecznie zajął siódmą pozycję, będąc drugim najlepszym kierowcą jadącym Mini. Szybszy od Polaka był tylko Argentyńczyk Orlando Terranova, który od niemieckiego zespołu X-Raid dostał najnowszy model Mini John Cooper Works Rally. Przygoński jechał starszą wersją, Mini All4 Racing.
W tym roku auta Mini wyraźnie odstawały od rajdówek Peugeota i były porównywalne choć minimalnie wolniejsze od Hiluxów Toyoty. Przygoński po powrocie do kraju przyznał, że nie wyklucza przesiadki z Mini do bardziej konkurencyjnego auta, aby na kolejnym Dakarze walczyć już w ścisłej czołówce.
- Teraz jest czas, aby się zastanowić, co zrobić, żeby być jeszcze szybszym na przyszłorocznym Dakarze i jaki wybrać samochód. Mini i Toyota są na tym samym poziomie, Peugeot jest z przodu, ale obecnie są tylko cztery rajdówki tej marki, które górują nad pozostałymi, a dwa pozostałe, jakie widzieliśmy na Dakarze były awaryjne. Będę rozważał różne opcje, aby znaleźć się w najlepszym możliwym zespole i rywalizować o wyższe miejsca - mówi Przygoński w rozmowie z WP SportoweFakty.
Po dobrej jeździe w Ameryce Południowej, siódmy kierowca Dakaru 2017 nie będzie narzekał na brak ofert. Przygońskiego na pewno będzie chciał zatrzymać niemiecki zespół X-Raid, w barwach którego startuje od dwóch lat. Niewykluczone, że 31-latek dostanie ofertę zostania fabrycznym kierowcą teamu.
- Dzień przed zakończeniem Dakaru, szef zespołu X-Raid powiedział mi, że ze wszystkich ich kierowców zrobiłem największe postępy. Inżynierowie przeanalizowali wykresy telemetrii i stwierdzili, że progres jest znaczący. Na tapecie pojawiła się możliwość wejścia do fabrycznego teamu X-Raid, ale to świeży temat i na razie za wcześnie na konkrety - przyznaje Przygoński.
ZOBACZ WIDEO Dakar: od La Paz do... Krakowa. Jaki to był rajd? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}