Francuz do tej pory zdobył jeden medal na igrzyskach. W Londynie zostawił rywali daleko w tyle, ustanawiając w finałowym konkursie rekord olimpijskich i zgarniając oczywiście złoto. Wówczas wydawało się, że nie będzie na niego mocnych. Tylko on potrafił skakać tak wysoko i zwyciężać w takim stylu.
Sęk w tym, że Renaud Lavillenie lubi ryzyko. Niekiedy przystępuje do konkursu dopiero wtedy, kiedy... wszyscy pozostali już się z nim pożegnali. Tak było chociażby na niedawnych lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Amsterdamie, na których w ogóle nie został sklasyfikowany. Niespełna 30-letni tyczkarz nie zaliczył bowiem żadnej wysokości.
To była kolejna klęska Francuza. Wcześniej, bo w ubiegłym roku, zawiódł na mistrzostwach świata w Pekinie. Co prawda wtedy zajął trzecie miejsce, za co otrzymał brąz, ale to nie zaspokoiło jego oczekiwań.
Czy Lavillenie w Rio zwycięży? To zależy wyłącznie od niego. W tym roku już raz pokazał, że wciąż potrafi świetnie skakać (wygrał halowe mistrzostwa świata w Portland). Jeśli tylko będzie w dobrej formie, to powinien sięgnąć po drugie olimpijskie złoto.
ZOBACZ WIDEO Piłkarze ręczni w Rio chcą nawiązać do Montrealu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}