Polka zakończyła zawody z dorobkiem 409,1 punktu. Wejścia do finału wymagało rezultatu o 7 oczek lepszego. - Taki wynik był w zasięgu. Pokazały to treningi - przyznaje Bogacka.
Na występie wicemistrzyni olimpijskiej z Londynu odbił się błąd popełniony podczas przygotowań. - Zmieniliśmy karabin na nowszy model - wyjaśnia Kijowski. - Okazało się, że ten pomysł nie wypalił i wróciliśmy do broni, z której Sylwia strzelała podczas poprzednich igrzysk olimpijskich. To działo się kilka tygodni przed startem w Rio i pewnie nie do końca zdążyła się do niej przyzwyczaić.
- Trener faktycznie powinien wziąć część winy na siebie, bo to on organizował plan przygotowań - przyznaje Bogacka. - Czas na analizę przyjdzie jednak dopiero teraz, nie martwiliśmy się tym przed startem.
Polka nie załamuje rąk. - Nie mam powodów do płaczu, choć jestem zmęczona i głodna. To moje czwarte igrzyska. Jedno marzenia już realizowałam w Londynie, może teraz uda się drugie - mówi.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: jestem za stary, by bawić się w kotka i myszkę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Bogacka już przed wylotem do Brazylii zapowiadała, że kluczowy jest dla niej nie karabin, lecz strzelanie w trzech postawach. - To trudniejsza konkurencja, na rywalizację wpływają tam wiatr, temperatura czy wilgotność powietrza - wyjaśnia. - Przed igrzyskami poświęciłam temu startowi zdecydowanie więcej czasu niż karabinowi. Sama jestem ciekawa, co się wydarzy.
Nasza zawodniczka na strzelnicy ponownie pojawi się 11 sierpnia. - Podczas mistrzostw Polski w trzech postawach miała 587 punktów - mówi Kijowski. - W Rio taki wynik da finał.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro