Łucznik wrócił do Rio de Janeiro, z którego uciekał z rodziną jako dziecko

W 2004 roku sześcioletni Marcus Vinicius D'Almeida uciekał z rodzicami z niebezpiecznej dzielnicy Rio de Janeiro porzucając dotychczasowe życie. Po dwunastu latach wrócił do tego miasta jako łucznik startujący na igrzyskach olimpijskich.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Życie państwa D'Almeidów w Rio de Janeiro nie było łatwe. Mieszali oni w faweli, gdzie szczególnie po narodzeniu Marcusa jego rodzice obawiali się o przyszłość potomka. W niebezpiecznej dzielnicy zdarzały się przypadki porwań dzieci, a jedną z takich sytuacji ojciec przyszłego olimpijczyka widział na własne oczy. Ciągłe poczucie zagrożenia sprawiło, że rodzina zdecydowała się w końcu wyrwać z groźnej dzielnicy Rio de Janeiro i opuścić to miasto.

W 2004 roku nowym domem stała się Marica licząca czterdzieści tysięcy mieszkańców. Sześć lat później w mieście rozpoczęła się budowa centrum szkoleniowego łucznictwa. Wśród pierwszych adeptów znalazł się Marcus Vinicius D'Almeida. Postępy czynione przez młodego łucznika były na tyle szybkie, że zaczął on osiągać kolejne sukcesy.

Dziś D'Almeida ma osiemnaście lat i jest członkiem reprezentacji Brazylii. Los sprawił, że dwanaście lat po opuszczeniu Rio de Janeiro powrócił do tego miasta, ale już nie do biednych dzielnic, a na arenę igrzysk w roli olimpijczyka. W swoim debiucie młody łucznik nie wypadł za dobrze, gdyż odpadł już w pierwszej rundzie, ale o jego historii i tak zrobiło się głośno. Co ciekawe, o D'Almeidzie w jego ojczyźnie mówi się jako o "Neymarze łucznictwa". Czas pokaże, czy w kolejnych latach faktycznie nawiąże swoimi osiągnięciami do słynnego piłkarza.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Copacabana uczy tolerancji (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×