Rio 2016. Podnoszenie ciężarów: triumf Irańczyka. W tej kategorii miał być polski medal

Przed startem igrzysk w kategorii do 94 kilogramów widzieliśmy największe szanse medalowe wśród ciężarowców. Do Rio de Janeiro pojechali bowiem bracia Zielińscy - Adrian, mistrz olimpijski z Londynu w kategorii do 85 kg i Tomasz, tegoroczny mistrz Europy w tej konkurencji z wynikiem 387 kg w dwuboju.

Naszych reprezentantów zabrakło jednak na pomoście w Rio de Janeiro. Wszystko za sprawą wyników próbek moczu, w których stwierdzono nandrolon. Sztangistów usunięto z kadry, a Polska straciła jedną z największych nadziei medalowych. Sprawa boli tym bardziej, że Adrian Zieliński podnosił już w tym roku większe ciężary niż złoty medalista z Rio. Na tegorocznych mistrzostwach Polski uzyskał 409 kg w dwuboju, wprawdzie w kategorii do 105 kg, ale zawodnik zapowiadał, że stać go na podobny wynik po zrzuceniu wagi.

Pod nieobecność braci Zielińskich kategorię zdominował Sohrab Morabi. Irańczyk wyrwał 182 kg i pewnie prowadził po pierwszej części rywalizacji. Za jego plecami czaili się Litwin Aurimas Didzbalis i reprezentant Tajlandii Sarat Sumpradit.

Morabi zapewnił sobie złoto już właściwie pierwszym podejściem w podrzucie. Kiedy konkurenci zakończyli już dźwiganie, Irańczyk dopiero pojawiał się na pomoście. Zaliczył 221 kg i był już prawie pewny zwycięstwa. Zagrozić próbował mu jeszcze Białorusin Wadzim Stralcow, ale 230 kg okazało się przeszkodzą nie do przejścia. Złoty medalista dwa razy zaatakował jeszcze rekord świata, jednak nie udało się nawet zarzucić gryfu z 234 kg.

94 kg mężczyzn:

1. Sohrab Moradi (Iran) 403 kg (182 kg + 221 kg)
2. Wadzim Stralcow (Białoruś) 395 kg (175 kg + 220 kg)
3. Aurimas Didzbalis (Litwa) 392 kg (177 kg + 215 kg)
4. Sarat Sumpradit (Tajlandia) 390 kg (177 kg + 213 kg)
5. Ragab Abdalla (Egipt) 387 kg (174 kg + 213 kg)
6. Dmitro Czumak (Ukraina) 387 kg (174 kg + 213 kg)
7. Ali Hashemi (Iran) 383 kg (173 kg + 210 kg)
8. Aliaksandr Bersanow (Białoruś) 381 kg (173 kg + 208 kg)

[color=black]ZOBACZ WIDEO Jerzy Śliwiński: Ta sprawa skończy się w sądzie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[/color]