Polak dobiegł do mety w czasie 1,44.20. Do medalu brakowało blisko 1,5 sekundy. Lewandowski w finale olimpijskim jednak debiutował i ze swojego wyniku jest zadowolony.
- Bieg był wymarzony, taki jaki chciałem - mówi. - Dzięki bardzo mocnemu tempu od samego początku nie było mowy o przypadku. Każdy osiągnął dokładnie to, na co go było stać. Myślę, że Kenijczycy rozegrali to wszystko taktycznie pod Davida Rudishę. Dla mnie nie miało to jednak znaczenia. Po prostu robiłem swoje.
Lewandowski podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Oczywiście, mogłem powalczyć o jeszcze lepszy wynik. Przed startem mierzyłem w 1,43.50. Nawet jednak robiąc "grubą" życiówkę o medal byłoby ciężko. A taktyka była idealna. Zacząłem spokojnie i w miarę dystansu dochodziłem do rywali. Tempo biegu jednak nie spadło.
ZOBACZ WIDEO Lekkoatletyka, 800 m (finał): Rudisha poza konkurencją, Lewandowski najlepiej w sezonie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Polak w tym roku do startów przygotowywał się nietypowo. Zrezygnował z sezonu halowego, 3 miesiące poświęcił treningom MMA. - To mnie wzmocniło fizycznie - podkreśla. - Możliwe, że w przyszłości wejdę do "klatki". Zawsze byłem fajterem, nie tylko na bieżni. Lubię czuć adrenalinę. To jest to, co kocham.
Na igrzyskach olimpijskich sezon dla naszego zawodnika wcale się nie kończy. - Nie poddaję się, chcę jeszcze walczyć. Zwłaszcza, że forma jest - mówi. - Przede mną parę fajnych startów, zwłaszcza w Diamentowej Lidze. Pobicie rekordu Polski jest realne.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->
ZOBACZ WIDEO Piotr Myszka: Nie mam sobie nic do zarzucenia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}