Moc zagrywki Brouwera oraz potęga bloku Meeuwsena - o tych rzeczach Rosjanie przekonali się na własnej skórze już w pierwszych fragmentach widowiska. Holendrzy szybko odskoczyli na 7:4, ale prowadzenia nie utrzymali długo.
Niemiłosiernie nękany Konstantin Siemionow nie ustrzegł się błędów przy wykonywaniu bloku, ale ze swoich obowiązków w ataku wywiązywał się już znaczniej lepiej. Efekt był taki, że kilkanaście minut później to rosyjski duet wygrywał już 17:15. Podenerwowani gracze z Holandii psuli dużo zagrywek, ale jednocześnie potrafili zachować zimną krew w kluczowych momentach. Obronili aż trzy piłki setowe, by koniec końców zwyciężyć 23:21.
Triumf w takich okolicznościach wyraźnie dodał im skrzydeł w drugiej partii. Było to widoczne przede wszystkim w postawie Meeuwsena, który przed nastaniem jej półmetka podręcznikowo pokazywał, jak należy ustawiać blok. Krasilnikow i Siemionow nie mieli pomysłu na jego sforsowanie, dlatego też szybko przegrywali 7:11.
Po tym, jak poprosili o czas, ich gra uległa lekkiej poprawie. Ale tylko na chwilę. Dopóki rytmu nie odzyskał Brouwer. Holender nic sobie nie robił z bloku, bezlitośnie go obijając, co pozwoliło ekipie z Niderlandów odzyskać bezpieczną przewagę. Dwa z rzędu bloki Siemionowa doprowadziły potem co prawda do stanu 20:20, ale dwie ostatnie akcje padły już łupem pary holenderskiej, która tym samym przypieczętowała zdobycie brązowego krążka.
Wiaczesław Krasilnikow/Konstantin Siemionow (Rosja) - Alexander Brouwer/Robert Meeuwsen (Holandia) 0:2 (21:23, 20:22)
ZOBACZ WIDEO "Po raz pierwszy komentatorzy z innych telewizji przybijali nam piątki"
{"id":"","title":""}