Maja Włoszczowska jak Adam Małysz: Chciałam pojechać perfekcyjny wyścig

Maja Włoszczowska została wicemistrzynią olimpijską w kolarstwie górskim. - Nie myślałam o wyniku, nie myślałam o medalu. Chciałam po prostu pojechać perfekcyjny wyścig - przyznaje Polka.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
PAP / Adam Warżawa

Sobotnie zmagania ułożyły się dla naszej kolarki perfekcyjnie. Włoszczowska od początku jechała w kilkuosobowej czołówce. Liderką wyścigu na pierwszych kilometrach była Szwajcarka Linda Indengard, faworytki do medali szybko ją jednak dogoniły. Na czele wyścigu, obok Polki, znalazły się Jenny Rissveds oraz Jolanda Neff.

- Kiedy Szwedka zaatakowała, Jolanda zaczęła cierpieć. Ja już wówczas jechałam na granicy swoich możliwości. Miałam nadzieję, że podobnie jest z Jenny. Okazało się jednak, że na ostatnim okrążeniu miała jeszcze rezerwy - relacjonuje Włoszczowska.

Wicemistrzyni olimpijska podkreślała, że na trasie czuła się naprawdę dobrze. - Skupiałam się na tym, aby pojechać na sto procent i nie popełniać błędów - mówi Polka. - Adam Małysz wprowadził do polskiego sportu twierdzenie o tym, żeby nie myśleć o wyniku, tylko o dwóch równych skokach. Ja chciałam więc po prostu przejechać perfekcyjny wyścig.

Na mecie Włoszczowska pochwaliła się... złotymi paznokciami. - Miały być kolorowe. Dzień wcześniej zobaczyłam jednak, że Marjana Pachon, która wygrała BMX-y, miała złote - wyjaśnia ze śmiechem nasza zawodniczka.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska już z medalem! Zobacz dekorację polskiej zawodniczkiMaja Włoszczowska już z medalem! Zobacz dekorację polskiej zawodniczki

Polka kilkanaście tygodni temu zajęła czwarte miejsce na mistrzostwach świata. Medal zabrał jej wówczas defekt. - Teraz byłam po prostu skupiona, na pewno nie zestresowana. Przed igrzyskami spędziliśmy na tej trasie mnóstwo czasu i badaliśmy ją nie tylko pod kątem najszybszych przejazdów, ale także unikania defektów - wyjaśnia.

Włoszczowska zdobyła srebro olimpijskie po raz drugi w karierze. Wcześniej wicemistrzynią była w Pekinie (2008). Start w Londynie (2012) uniemożliwiła jej kontuzja. - Te cztery lata to była dla mnie lekcja życia - mówi. - Nauczyłam się nie myśleć o wynikach, tylko cieszyć się kolarstwem, życiem. To był wspaniały czas, pełen świetnych przygód.

Polka nie chce przesądzać, czy wystąpi na igrzyskach olimpijskich w Tokio (2020). - Nie wiem, co przyniesie przyszłość - ucina. Choć zgadza się z tym, że w jej dyscyplinie jest miejsce dla doświadczonych zawodniczek.

Włoszczowska medal dedykuje Markowi Galińskiemu. Koledze i trenerowi, którzy dwa lata temu zginął w wypadku samochodowym. - Przykro mi, że nie ma go dziś z nami - mówi. - Jego szkołą przygotowywałam się do tego wyścigu. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie on.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×