W tym artykule dowiesz się o:
1976r. IO w Montrealu (złoto polskich siatkarzy)
- Jedziemy po złoto! Wykrzyczał do dziennikarzy przed odlotem do Montrealu Hubert Jerzy Wagner. Po tych słowach wielu z obserwatorów i kibiców z pewnością tylko popatrzyło z politowaniem na polskiego szkoleniowca. Polacy złoto? Przecież ZSRR jest poza zasięgiem - takie pojawiały się opinie. Tymczasem katorżnicze metody szkoleniowe Wagnera przyniosły efekt. Biało-Czerwoni zadziwili wszystkich i dwa lata po wywalczeniu mistrzostwa świata, sięgnęli po złoto na igrzyskach olimpijskich. Oczywiście w finale musieli pokonać ZSRR. Po trzech setach Rosjanie prowadzili 2:1 i w czwartym mieli dwa meczbole. Polacy oba obronili, potem doprowadzili do tie-breaka, w którym od stanu 7:7 nie oddali już żadnego punktu rywalom. Wygrać z takim zespołem po takiej walce to wielka rzecz. Nie może zatem dziwić fakt, że siatkarze ze złotej drużyny, np. Ryszard Bosek czy Grzegorz Wójtowicz do dzisiaj są rozpoznawalni przez kibiców.
1972 r. IO w Monachium (złoto polskich piłkarzy)
Eliminacje do najważniejszej imprezy czterolecia przypominały drogę przez mękę. Z trudem bo z trudem, ale Biało-Czerwoni wyeliminowali Bułgarię i pojechali do Monachium. W Niemczech polska piłka reprezentacyjna osiągnęła pierwszy wielki sukces. Polacy stanęli na najwyższym stopniu podium, w finale pokonując Węgrów 2:1. Niekwestionowanym bohaterem polskiej drużyny był Kazimierz Deyna, który strzelił wówczas dziewięć bramek. Po tym sukcesie podopieczni Kazimierza Górskiego poszli za ciosem i dwa lata później zdobyli brązowy medal mistrzostw świata, które odbyły się w RFN i Berlinie Zachodnim.
1980r. IO w Moskwie (złoto Władysława Kozakiewicza w skoku o tyczce)
Polak po igrzyskach w Moskwie został bohaterem narodowym. W czasie rozgrywania konkursu skoku o tyczce publiczność nie była zbyt przyjaźnie nastawiona do polskiego lekkoatlety. W czasie prób Władysława Kozakiewicza na trybunach pojawiało się silne buczenie. Polak udźwignął jednak presję i na przekór wszystkim zdobył złoty medal. Oprócz tego że wygrał te zawody, świat zszokowało zachowanie Kozakiewicza po ostatnim skoku. Polak zgiął rękę w łokciu i pokazał w stronę kibiców popularnego "wała". Za granicą nie wszyscy pozytywnie odebrali takie zachowanie, ale w Polsce został on bohaterem.
1964r. IO w Tokio (złote medale w boksie dla Jerzego Kuleja, Józefa Grudnia i Mariana Kasprzyka)
W obecnych realiach polskiego sportu cieszymy się, gdy chociaż co dwa dni sportowiec znad Wisły wywalczy medal na igrzyskach olimpijskich. Ponad 50 lat temu doszło jednak do sytuacji, gdy Biało-Czerwoni zdobyli aż trzy złote medale jednego dnia rywalizacji i to w ciągu godziny. Szczęśliwym miejscem dla Polaków okazało się Tokio i hala, gdzie 23 października rozgrywano konkurencje bokserskie. Przez 60 minut organizatorzy trzy razy musieli zagrać Mazurka Dąbrowskiego, bowiem na najwyższym stopniu podium stanęli Jerzy Kulej, Józef Grudzień i Marian Kasprzyk. Dzisiaj o takich sukcesach bokserów możemy tylko pomarzyć. Polacy odpadają w pierwszych rundach eliminacyjnych, a medal w tej dyscyplinie jest tylko niespełnionym marzeniem.
2008r. IO w Pekinie (Adam Seroczyński przyłapany na dopingu)
Polacy zapisali się na kartach historii nie tylko za sprawą medali. W 2008 roku polski kajakarz Adam Seroczyński w trakcie igrzysk olimpijskich został przyłapany na dopingu. W jego organizmie wykryto clenbuterol. Polak, brązowy medalista IO w Sydney, bronił się, składał apelacje, ale nic to nie dało. Gdy nie został oczyszczony z zarzutów, zakończył karierę. Prawda jest brutalna, ale w kontekście ostatnich trzech igrzysk bardziej niż o medalach mówi się o wpadkach dopingowych Polaków. Osiem lat po Seroczyńskim, zamiast emocjonować się medalami Biało-Czerwonych, czytamy informacje o kolejnym Polaku na dopingu. Tym razem w Rio de Janeiro niedozwolony środek wspomagający wykryto u polskiego sztangisty Tomasza Zielińskiego.