Od kilku dni Kalifornia zmaga się z potężnymi pożarami. Stanowe służby szacowały w czwartek, że w ich wyniku zginęło już pięć osób. Ogień strawił też prawie 2000 budynków, a liczba ta prawdopodobnie będzie rosła.
Zniszczenia spowodowane przez żywioł szacowane są na kilka miliardów dolarów. Wiele osób straciło dorobek życia. Wśród nich jest utytułowany pływak, Gary Hall Jr. Pięciokrotny mistrz olimpijski w rozmowie z "Sydney Morning Herald" opowiedział o pożarze jego wynajmowanego domu w Pacific Palisades - nadbrzeżnej dzielnicy Los Angeles.
- To było gorsze niż jakikolwiek film o apokalipsie, który kiedykolwiek widziałeś, 1000 razy gorsze. To chaos w Los Angeles. Byliśmy otoczeni płomieniami. Żarzące się iskry spadały na mnie, gdy wskakiwałem do samochodu - relacjonował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii
Ze słów 50-latka wynika, że ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie i szybko strawił dom byłego sportowca oraz basen, w którym jego dzieci uczyły się pływać. Hall Jr. nie miał czasu, by ratować swój dobytek. W ogarniętym pożarze domostwie zostały m.in. jego liczne trofea. Mężczyzna w latach 1996-2004 zdobył 10 medali olimpijskich - pięć złotych, trzy srebrne i dwa brązowe. Wraz z nimi spaliły się także dwa z jego krążków wywalczonych podczas mistrzostw świata.
- Myślałem o moich medalach. Nie miałem czasu, by je zabrać - przyznał były sportowiec. Jak dodał, z płonącego domu udało mu się ocalić tylko jego insulinę, drewnianą pamiątkę religijną, którą otrzymał od córki, a także portret dziadka.
Mężczyzna przeniósł się do rodziny w San Diego. W pożarze stracił cały majątek. 8 stycznia uruchomiono zbiórkę internetową, która ma zaspokoić jego podstawowe potrzeby finansowe, a w dalszej perspektywie pomóc mu w odbudowie spalonego domu. Jak dotąd uzbierano w niej już ponad 50 tysięcy dolarów (stan na piątek, 10.01, około godziny 9:30).