Trzy ostatnie igrzyska olimpijskie to trzy złote medale Anity Włodarczyk w rzucie młotem. Polka dominowała w tej konkurencji przez wiele lat. Tym razem, w Paryżu, nie była już faworytką, ale zapowiadała, że zrobi co w swojej mocy, aby włączyć się do walki o medal.
Już niedzielne eliminacje kosztowały ją i polskich kibiców sporo nerwów. W najlepszej próbie Polka uzyskała 71,06 m, dzięki czemu zajęła 12. miejsce - ostatnie premiowane awansem do finału.
- We wtorek przed finałem musi mnie ktoś porządnie zdenerwować! Mam duże rezerwy, z kolejnym występem wiążę duże nadzieje - mówiła w Paryżu w rozmowie z dziennikarzami.
Trzykrotna mistrzyni olimpijska dobrze weszła w finałowy konkurs, bo już w pierwszej próbie uzyskała 73,17 m. To był jej najlepszy wynik w tym roku. Ani w drugiej, ani w trzeciej próbie nie zdołała się poprawić (kolejno 72,18 m i 73,13 m), natomiast z siódmym wynikiem weszła do wąskiego finału i zyskała prawo do trzech kolejnych rzutów.
Różnice między siódmą Włodarczyk a czołówką w połowie konkursu nie były znaczące. Trzecia Jie Zhao w najlepszym z trzech rzutów uzyskała 74,27 m.
Włodarczyk rozpoczęła wąski finał od niewielkiej poprawki w stosunku do najlepszego rezultatu. Rzuciła 73,61 m, ale wciąż dawało jej to siódmą lokatę. W piątej próbie w końcu przełamała granicę 74 metrów - posłała młot dokładnie na 74,23 m, przesunęła się na czwarte miejsce, a do trzeciej Chinki zabrało jej zaledwie pięciu centymetrów.
W szóstej kolejce Włodarczyk postawiła wszystko na jedną kartę. Niestety, młot zahaczył o siatkę i nie dofrunął nawet do 70. metra.
Złoto w piątej kolejce wyrwała Camryn Rogers (76,97 m). Srebro zdobyła Annette Echikunwoke (75,48 m).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Odsłonił kulisy meczu polskich siatkarzy. "Niemalże wchodzili na parkiet"