"Czego brakuje ci w Polsce?". Kanadyjczyk od razu odpowiedział

- Zakochałem się w tym mieście, jest bardzo spokojne. Środowisko, ludzie, dosłownie wszyscy byli bardzo przyjaźni - mówi WP SportoweFakty Felix Pigeon, który jest Kanadyjczykiem. Zdecydował się jednak na wielką zmianę i zdobywa medale dla Polski.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Felix Pigeon Archiwum prywatne / Felix Pigeon / Na zdjęciu: Felix Pigeon
Nasza sztafeta napisała historię polskiego łyżwiarstwa. Biało-Czerwoni zdobyli brąz na mistrzostwach świata w short tracku, to dopiero drugi w historii medal tej imprezy. Częścią tej drużyny jest Felix Pigeon, który pochodzi z Kanady.

Zdecydował się reprezentować Polskę, mimo że wcześniej nie miał żadnych związków z naszym krajem. Opowiedział nam o powodach swojej decyzji, fascynacji naszą historią i tym, co go zaskoczyło w Polsce. Ma jeszcze przed sobą jedno marzenie, ale potrzebuje do tego podpisu Andrzeja Dudy.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jesteś Kanadyjczykiem, nie masz żadnych związków z Polską. Dlaczego zdecydowałeś się reprezentować ten kraj?

Felix Pigeon, brązowy medalista mistrzostw świata w sztafecie: Na samym początku chciałem tu zrobić tylko letni obóz treningowy. Szukałem ekip na dobrym poziomie, które mogłyby kogoś wziąć. Trenerzy i federacja zobaczyli, że tu pasuję i mogę być dobrym wyborem do sztafety. Ja też bardzo chciałem zmienić swoją federację.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Kiedy pojawił się pomysł, by startować w polskich barwach?

Już latem 2022 roku, kiedy po raz pierwszy trenowałem w Polsce. Moim planem było to, że wrócę do Kanady, ale bardzo związałem się z drużyną, zaprzyjaźniłem się z moimi kolegami z kadry i stałem się częścią zespołu. Na początku nie ćwiczyłem sztafety, bo jeszcze nie było takich planów, ale coś już mi świtało, że mogę przecież zmienić federację.

Zacząłem rozmawiać o tym z innymi chłopakami z drużyny. Pytałem, czy zaakceptowaliby taką decyzję. Byli na tak. Później zapytałem się trenerów, federacji i się udało.

Latem 2022 roku po raz pierwszy byłeś w Polsce?

Tak. Na początku przyjechałem do Gdańska. Zakochałem się w tym mieście, jest bardzo spokojne. Środowisko, ludzie, dosłownie wszyscy byli bardzo przyjaźni. Znakomicie się bawiłem, więc nie miałem żadnych oporów, żeby wystąpić o zmianę barw.

Polacy bardzo różnią się od Kanadyjczyków? Coś cię zaskoczyło?

Nie powiedziałbym, że to były jakieś wielkie niespodzianki. Polska aż tak nie różni się od Kanady. Bardzo lubię historię, także polską. Najbardziej interesuje mnie druga wojna światowa. Bardzo ciekawe było słuchać opowieści o tym od lokalsów. Mocno zaprzyjaźniłem się z chłopakami, zadawałem im sporo pytań, bo chciałem się jak najwięcej nauczyć. Bardzo podoba mi się atmosfera, styl życia.

Co masz na myśli?

Polacy są bardzo wyluzowani i przyjaźni. Najpierw pracujesz na sto procent na treningach, a kilka godzin później spotykasz się z tymi samymi ludźmi, by gdzieś wyjść na miasto czy w coś pograć. Każdy jest bardzo przyjazny. Nie czuję zbyt dużo presji, stresu w życiu, co mi bardzo pomaga.

A jak ci idzie z nauką polskiego?

To bardzo trudny język. Pobieram lekcje. Zawsze na wyjazdach jestem w pokoju z Polakami, więc staram się ich trochę podpytać. Nauczyłem się trochę przywitań, zwrotów grzecznościowych, podstawowych słów, ale mam przed sobą bardzo dużo pracy.

Byłeś bardzo utalentowanym juniorem w Kanadzie, ale później nie mogłeś się przebić do kadry. Później poproszono cię, byś trenował z kobiecą reprezentacją.

W tamtym momencie to było coś negatywnego, ale chciałem się z tego wyciągnąć jak najwięcej. Staram szukać się pozytywów w każdej sytuacji. Nauczyłem się trochę, ale nie był to najlepszy moment mojej kariery.

To był też jeden z powodów, przez które przeniosłeś się do Polski?

Tak. Na koniec tego sezonu czułem, że to nie jest dobre środowisko do rozwoju. Wciąż byłem młody, więc chciałem spróbować nowego miejsca. To była dla mnie ostatnia szansa. Myślałem o zakończeniu kariery, a miałem 19-20 lat. Rozmawiałem o tym z rodzicami i poradzili mi, że to może otoczenie ma na mnie zły wpływ. Zachęcili mnie, bym znalazł nową grupę i wtedy wiedziałbym czy wciąż czuję pasję do łyżwiarstwa. Wybrałem Polskę i odzyskałem miłość do short tracku.

Jak długo czekałeś, by ISU pozwoliło ci startować dla Polski?

To nie był trudny proces, ale długi. Czekałem ponad rok. Przez tak długi czas w ogóle nie startowałem. Inni zawodnicy musieli jednak czekać dłużej. Miałem 19-20 lat, co jest najlepszym wiekiem dla łyżwiarza, więc opuszczanie jednego sezonu stanowiło ryzyko. Wyszło jednak na dobre.

Jak wygląda sytuacja z twoim obywatelstwem? Ono jest potrzebne, byś mógł wystartować na igrzyskach w Mediolanie.

Wciąż go nie mam. Federacja nad tym pracuje. Bardzo mi na tym zależy, bo moim marzeniem jest wyjazd na igrzyska.

Swój debiut w Biało-Czerwonych barwach zaliczyłeś w Montrealu. Wychowywałeś się niedaleko tego miasta. Od razu dotarłeś do finału. To była dla ciebie wyjątkowa chwila?

Bardzo podobało mi się to doświadczenie. Nie miałem na sobie presji gospodarza, nie czułem się, jakbym był w domu. Z drugiej strony to było ciekawe doświadczenie, bo moi rodzice i przyjaciele przyjechali, by mnie zobaczyć.

Sezon zakończył się dla was znakomicie, bo dopiero drugim w historii polskiego short tracku medalem mistrzostw świata.

Czułem dumę, ale też ulgę. Zarówno jeśli chodzi o samego siebie, jak i całą drużynę. Przeprowadzka z Kanady do Polski, zmiana barw, to ogromne poświęcenie. Zadawałem sobie często pytanie, czy było warto, czy jestem wystarczająco dobry, czy nie marnuję swojego czasu. Medal mistrzostw świata pomógł się od tego uwolnić. Coś osiągnąłem. Cała ta praca miała sens.

Jeśli chodzi o drużynę, to pracowaliśmy bardzo mocno. To pierwszy rok, w którym startujemy właśnie w takim składzie. Wiele razy byliśmy blisko awansu do finału, a jak w końcu się tam znaleźliśmy, to dostaliśmy karę. Jestem dumny z chłopaków. Również dla trenerów to wielki moment.

Wspomniałeś o wielkim poświęceniu. Czego ci brakuje w Polsce? 

Chodzi tylko o najbliższych. Nie jestem materialistą. Nie czuję się jakoś szczególnie przywiązany do Kanady jako do miejsca. Brakuje mi rodziny i przyjaciół. W Polsce bardzo mi się podoba.

W kadrze Polski startuje także Diane Sellier, który pochodzi z Francji i też musiał zmieniać barwy (jego historię możesz przeczytać TUTAJ). Stanowiliście dla siebie wparcie, dużo ci to pomagało?

To pomagało, bo dobrze mieć na treningu kogoś, do kogo mogę odezwać się po francusku. Jednak inni polscy łyżwiarze mówią bardzo dobrze po angielsku. To nigdy z Diane nie byłem w pokoju na zgrupowaniu, mimo że jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Mamy to! Polacy z medalem mistrzostw świata

Czy polska sztafeta zdobędzie medal na IO w Mediolanie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×