- Portoryko zawsze gra dobrze przeciwko nam, szczególnie w meczach turnieju NORCECA. Zawsze im zależy na tych grach. Silnie serwują, walczą o każdą piłkę w obronie, to na pewno nie będzie spacerek - zauważył po przegranej z Iranem amerykański libero Erik Shoji.
Sytuacja drużyny USA nie jest do pozazdroszczenia. Zwycięzcy tegorocznej Ligi Światowej mają w nogach po dwóch spotkaniach już dziesięć setów, a lista wymagających rywali wciąż jest długa. - Myślę, że jesteśmy nieco zmęczeni. Dziesięć setów w takim krótkim czasie zostawi w nas ślad i może być widoczny w następnych meczach. Powinniśmy się teraz skupić na odpoczynku i szybkiej regeneracji. Turniej jest długi i nie możemy już na początku mieć takich problemów - przyznał Amerykanin.
[ad=rectangle]
Pojedynek USA z Iranem był niezwykle pasjonujący. Po dwóch wygranych setach Azjaci stracili szansę na trzy punkty i do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. W decydującej partii nie obył się bez kontrowersji. - Matt Anderson uderzył piłkę i myśleliśmy, że pomimo tego, iż wylądowała poza boiskiem, to po drodze dotknęła dłoni irańskiego blokującego. Zdawałem sobie sprawę, że rozstrzygnięcie tego za pomocą kamer będzie bardzo trudnym zadaniem dla sędziów. Nie widziałem powtórki, więc nie mogę być w stu procentach pewny. To tylko jeden punkt, ale gdybyśmy wygrali tę sytuację, to mielibyśmy na koncie jedno oczko więcej po tym spotkaniu. Ciężko przyjąć mi tę porażkę, ale musimy z tym żyć - powiedział libero.
Czy sam Shoji zauważył blok rywali na Matthew Andersonie? - Teraz nie jestem tego pewien. Wydaje mi się, że widziałem piłkę ocierającą się o dłoń Irańczyka. Jednak wiesz jak to jest na boisku w takich sytuacjach. Czasem chcesz coś zobaczyć, bo wiesz, że możesz dzięki temu odnieść korzyść. Jeśli sędzia uznał, że był out, to muszę się z tym pogodzić - stwierdził nowy gracz mistrzów Niemiec z Berlina.
Typowani do roli faworytów mistrzostw świata gracze z Ameryki Północnej nie mają w Krakowie łatwego życia. Po stracie punktu z Belgami, teraz przyszła kolej na stratę dwóch przeciwko Iranowi. W trzecim secie John Speraw przestawił Andersona na przyjęcie, a po przekątnej z Micah Christensonem grał Carson Clark. Czyżby problemem była gra młodego rozgrywającego ze skrzydłowym Zenitu Kazań, na co uwagę zwracał sam selekcjoner USA? - Nie sądzę, żeby nasze gorsze wyniki były rezultatem gorszej współpracy Andersona z Christensonem, albo z jego grą jako prawym skrzydłowym. Ludzie znają go bardzo dobrze i wiedzą, że to jeden z najlepiej atakujących siatkarzy na świecie. Carson jest od niego zupełnie inny. Jego wejście na boisko wniosło sporo świeżości - skomentował Shoji.
Szkoleniowiec Jankesów przed kolejnym meczem ma więc solidny orzech do zgryzienia jak ustawić zespół i kogo wstawić do pierwszej szóstki. - Z Mattem możemy grać zarówno na przyjęciu jaki i po prawej stronie. Z kolei Carson przez to, że atakuje lewą ręką jest trudniejszy do zatrzymania przez blok. Jego zmiana spowodowała, że byliśmy w stanie odwrócić losy meczu - zakończył amerykański libero.