Nikola Rosić: Grając na 50-60 procent, nic nie zdziałamy
- Musimy się dobrze przygotować do walki z każdym przeciwnikiem. To jedyna droga do sukcesu - skomentował libero reprezentacji Serbii.
Odniesienie pierwszego zwycięstwa na Mistrzostwach Świata 2014, 3:1 nad Argentyną, pozwoliło podopiecznym Igora Kolakovica zepchnąć nieco w cień zatrważającą statystykę popełnionych błędów własnych. Albicelestes otrzymali bowiem od serbskich siatkarzy aż 35 punktów.
- Dla nas liczyło się, by wrócić na właściwą ścieżkę i odzyskać poziom po przegranym spotkaniu z Polską. Oczywiście, ufaliśmy sobie nawzajem, wierzyliśmy w nasz zespół, ale po takiej porażce trudno dojść do siebie. Nie było nam łatwo grać na stadionie, gdzie mieliśmy do czynienia z kompletnie inną, dużo większą przestrzenią. Nie zrozumie tego nikt, kto nie brał w tym udziału. W Hali Stulecia czuliśmy się dużo lepiej. Z Argentyną zawsze toczyliśmy ciężkie boje na wielkich turniejach. To wspaniała drużyna, dlatego triumf nad nią jest dla nas bardzo ważny - powiedział Nikola Rosić.Na papierze Plavi mają już za sobą dwa najtrudniejsze starcia w grupie A. Ekipę z Półwyspu Bałkańskiego czekają jeszcze pojedynki z Australią (czwartek), Wenezuelą (sobota) i Kamerunem (niedziela). - Nie jesteśmy wystarczająco silnym zespołem, który może zwyciężać, grając na 50-60 procent możliwości. Prezentujemy się dobrze tylko wtedy, gdy jesteśmy zjednoczeni i tworzymy na boisku dobrą atmosferę. Na mistrzostwach świata nie ma słabych rywali - zakończył Rosić.