MŚ, gr. D: Walka o pierwszego wygranego seta - zapowiedź meczu Portoryko - USA

Kolejny dzień meczów pierwszej rundy grupy D rozpocznie się od spotkania między dwoma rywalami bardzo dobrze się znającymi z rozgrywek strefy NORCECA.

Trzeci dzień krakowskich zmagań w grupie śmierci rozpocznie pojedynek pomiędzy USA a Portoryko. Oba zespoły spotykają się regularnie, bo należą do tej samej strefy, czyli Ameryki Północnej i Środkowej, ale walczą w zupełnie odmiennych kategoriach wagowych. USA to światowa czołówka, a Portoryko to jeden ze słabszych zespołów na mistrzostwach, który ma czysto iluzoryczne szanse na awans do dalszej fazy.
[ad=rectangle]
USA nie gra na razie aż tak dobrze, jak w Lidze Światowej, kiedy to pokonali nawet Brazylię, ale nadal prezentują siatkówkę na poziomie o wiele wyższym poziomie niż ich czwartkowy przeciwnik. W meczu z Iranem mieli problemy z piłkami sytuacyjnymi oraz z przyjęciem, ale Portoryko na pewno nie zmusi ich do takiego wysiłku i poprzeczka będzie zdecydowanie niżej zawieszona.

Nie wiadomo też, w jakim składzie Amerykanie wyjdą na ten mecz, bo na środowym treningu trener John Speraw nie był zdecydowany i mówił, że sztab będzie podejmował decyzję przed meczem dopiero, gdyż rozważa różne koncepcje. Ponieważ Portoryko to jednoznacznie najsłabszy przeciwnik grupowy, a USA zagrało już 10 setów w dwóch meczach, to jest całkiem prawdopodobne, że najbardziej eksploatowani gracze dostaną wolne w tym spotkaniu. Matthew Anderson i Taylor Sander na środowym treningu tylko się rozciągali i nie dotknęli nawet piłki.

John Speraw tak charakteryzuje przeciwnika: - Portoryko gra ostatnio znacznie lepiej niż we wcześniejszych latach. Mają dwóch nowych zawodników, rozgrywającego Goasa i atakującego Torresa, którzy uczyli się i trenowali w Stanach Zjednoczonych, a nawet stamtąd pochodzą. Oni obaj grają naprawdę przyzwoitą siatkówkę na wysokim poziomie. W tym turnieju mieli dotąd różne momenty, ale grając przeciwko swojemu krajowi pochodzenia na pewno będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Z drugiej jednak strony w naszej grupie jest trzech finalistów Ligi Światowej, więc Portoryko raczej jest skazane na odpadnięcie.

Zespół Portoryko to niewątpliwie outsider grupy D, w dwóch dotychczasowych spotkaniach nie ugrał nawet seta, a zagrał z dwoma teoretycznie najsłabszymi zespołami, czyli Francją i Belgią. Mecz z USA to dla Portoryko pierwszy z meczów z finalistami tegorocznej Ligi Światowej, czyli poprzeczka będzie zawieszona jeszcze wyżej. Mimo przyzwoitej i przemyślanej gry rozgrywającego Edgardo Goasa oraz niezłej skuteczności skrzydłowych Maurice Torresa i Hectora Soto raczej nie ma szans na ugranie jakiegokolwiek seta przez Portoryko w czwartkowym meczu, może tylko zła dyspozycja ewentualnych amerykańskich zmienników może im pomóc.
 
USA – Portoryko / Kraków, 4.09.2014, godz. 13.00

Komentarze (0)