Czwartkowy bój biało-czerwonych przeciwko Wenezueli trwał przysłowiową "godzinę z prysznicem", dokładnie 73 minuty (nie uwzględniając przerwy między drugim a trzecim setem). - W każdej partii prowadziliśmy wysoko, przez co grało nam się swobodnie i spokojnie. Dzięki temu, że wygrywamy tak szybko jesteśmy mniej zmęczeni od naszych rywali. To na pewno ogromny atut - zaznaczył Kłos.
[ad=rectangle]
Pomimo, że trener Stephane Antiga dokonał podczas spotkania z południowoamerykańskim oponentem wielu zmian, w meczowej dwunastce ponownie zabrakło miejsca dla Krzysztofa Ignaczaka oraz przyjaciela 25-letniego środkowego, Andrzeja Wrony.
- Na pewno fajnie byłoby zagrać z Andrzejem, ale póki co występuję z Piotrkiem Nowakowskim i równie dobrze mi się z nim współpracuje. Cała czternastka jest nam potrzebna. Wszyscy zasłużyli na powołanie i pracują bardzo ciężko, nie tylko w czasie pojedynków, ale również na treningach. Ci, którzy nie łapią się do meczowej dwunastki także wykonują kawał dobrej roboty. Trzeba być im za to wdzięcznym. Sam pamiętam, jak odgrywałem taką rolę. Nie jest to łatwe - skomentował siatkarz PGE Skry Bełchatów.
Mało który sympatyk siatkówki w Polsce oczekuje, że nasi reprezentanci stracą swojego pierwszego seta na mistrzostwach świata w sobotnim starciu z Kamerunem. Czy uda im się jednak też zwyciężyć z "czystym kontem" w niedzielę przeciwko Argentynie? - Bardzo chcielibyśmy pokonać Argentyńczyków 3:0, ale na pewno będą oni trudnym przeciwnikiem. Znamy ich dość dobrze, ale oni to samo mogą powiedzieć o nas i naszej lidze - podsumował Kłos.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)