Wydarzeniem dnia w grupie B była w sobotę bezpośrednia, niemal bratobójcza, rywalizacja zespołów z Europy o drugie miejsce w stawce. W katowickim Spodku mierzyły się ekipy, które, choć przegrały zgodnie po 0:3 z Brazylią, mają niewątpliwie potencjał, by w mistrzostwach świata zaistnieć, a nawet "namieszać". [ad=rectangle]
Ważny w kontekście drugiej rundy mundialu mecz ciut lepiej rozpoczęli nasi zachodni sąsiedzi. Niesieni żywiołowym dopingiem kilku tysięcy fanów Finowie od początku musieli gonić wynik. Skończona atakiem przez Georga Grozera kontra dała jego zespołowi trzypunktowe prowadzenie już na pierwszej przerwie technicznej. Niemiecki bombardier już w pierwszych minutach meczu był bardzo aktywny, a presja wywierana przez jego i kolegów zmuszała do kolejnych błędów ekipę z północy (5:10). Do roboty podopieczni Tuomasa Sammelvuo zabrali się dopiero w okolicach drugiego regulaminowego czasu, ale radzili sobie na tyle dobrze, że przy stanie 20:21 zareagować musiał Vital Heynen. Belgijski szkoleniowiec umiał przemówić swoim zawodnikom do rozsądku, bo ci po powrocie na boisko zdobyli 4 punkty z rządu i błyskawicznie skończyli seta!
Finowie nie zamierzali łatwo składać broni i kolejną partię rozpoczęli od piorunującego 4:0. Mimo że przytrafiały im się jeszcze poważne wpadki w odbiorze, umieli je sobie powetować mocną zagrywką, dlatego nawet jeśli ich przewaga topniała, to zazwyczaj tylko na moment. Niemcom w tym czasie nie wychodziło zbyt wiele, a ich rywale podbijali nawet atomowe "pajpy", jak ten tuż przed przerwą techniczną, po którego obronie wyprowadzili zabójczą kontrę i wyszli na prowadzenie 16:11. Obraz gry nie uległ już w tej odsłonie zmianie i to Suomi, ku uciesze niezwykle pobudzonej widowni, mogli w znacznie lepszych humorach na 10 minut opuścić parkiet.
Po wznowieniu mecz wreszcie na dłużej się wyrównał, choć inicjatywa wciąż wydawała się leżeć po stronie Finów. Heynen zdecydował się więc w końcu na ruch, którego na ogół zbyt często wykonywać nie musi i zdjął z boiska męczącego się w ostatnich akcjach atakującego Biełogorie Biełgorod. Zabieg ten przyniósł błyskawiczny efekt i na drugiej przerwie technicznej Niemcy prowadzili już 16:14, ale po chwili odpoczynku siatkarze z północy Europy wygrali trzy kolejne akcje i ewidentnie nie zamierzali na tym poprzestać. Emocjonująca końcówka seta obfitowała w kilka zwrotów akcji. Gdy wydawało się, że przy stanie 24:23 dla Niemców Olli-Pekka Ojansivu zaatakował w aut system challenge zweryfikował jeszcze ten pogląd, ale chwilę później wypoczęty Grozer popisał się asem serwisowym i było po wszystkim.
Pozytywnie "naładowani" siatkarze z Zachodu od początku czwartej odsłony wyglądali na bardzo pewnych siebie. Kończyli większość swoich akcji i cierpliwie czekali na błędy rywali, a tych pojawiało się coraz więcej (13:9). Niesieni dopingiem Finowie robili, co mogli, żeby wrócić do gry, ale zazwyczaj kończyło się to na króciutkich zrywach. As serwisowy Denisa Kaliberdy przy stanie 17:13 ograniczył szanse na odrobienie strat i odbudowanie się ekipy Suomi do minimum. Niemcy grali swoje, a ich trener, pilnował by nic złego jego podopiecznym już się nie stało, biorąc w odpowiednim momencie czas. Tuomas Sammelvuo zaś z ambitnych, ale bezradnych Finów nic więcej wycisnąć już nie zdołał i to rywale wygrali seta 25:19, a całe spotkanie 3:1.
Finlandia - Niemcy 1:3 (20:25, 25:19, 24:26, 19:25)
Finlandia: Tervaportti, Siltala, Kunnari, Ojansivu, Lehtonen, Oivanen Matti, Kerminen (libero) oraz Oivanen Mikko, Szumow, Esko.
Niemcy: Kampa, Gunthor, Kaliberda, Grozer, Bohme, Schwarz, Tile (libero) oraz Kuhner, Westphal, Schoeps, Steuerwald (libero).