Pojedynek przyciągnął na trybuny komplet widzów, wśród których nie zabrakło również szkoleniowców, mających związek z Polską - Raula Lozano oraz tych pracujących w polskich klubach Miguela Falaski oraz Juana Manuela Serramalery.
[ad=rectangle]
Obie drużyny weszły w mecz niepewnie, ich postawa znacząco falowała na przestrzeni zaledwie kilku akcji. Nie brakowało mocnych ataków, a także atomowych i zarazem punktowych zagrywek. Kwestią czasu było, gdy spotkanie stanie się nie tylko zacięte, ale również zasłuży na miano widowiska siatkarskiego. Do pierwszej przerwy technicznej w postawie zespołów było bowiem za dużo prostych błędów. Skuteczne kontry biało-czerwonych pozwoliły na wypracowanie przewagi, po uderzeniu Mateusza Miki na tablicy pojawił się wynik 12:9. Ważną rolę wciąż odgrywał serwis, do którego dołączył blok i dzięki tym dwóm elementom Polacy powiększyli prowadzenie (18:12).
Argentyńczycy byli w stanie naprawiać swoje błędy, po złym przyjęciu, ratując się w ataku zaskakującą kiwką lub plasem. Mimo to nie zdobywali punktów seriami, a w końcówce partii biało-czerwoni okazali się drużyną nie do zatrzymania i, pomimo problemów w ostatnich akcjach, premierową partię wygrali do 20.
Nasi reprezentanci zaliczyli mocny początek drugiej odsłony, a duże kłopoty swoją zagrywką sprawiał rywalom Piotr Nowakowski (5:1). Prowadzenie zmalało błyskawicznie, po asie Javiera Filardi wynosiło już tylko jeden punkt, a podwójny blok na Mariuszu Wlazłym doprowadził do remisu (7:7). Od tego momentu wynik oscylował w okolicach remisu, lecz Polacy odskoczyli na dwa punkty, a także udało im się rozegrać kilka efektownych akcji. Mimo że biało-czerwoni nie ustrzegli się drobnych niedokładności, to byli w stanie cały czas utrzymywać przewagę, nie dając doprowadzić Albicelestes do remisu, nawet gdy ich straty zmalały do zaledwie jednego punktu.
W miarę upływu czasu utrzymująca się przewaga sprawiała, że Polacy grali coraz pewniej. W akcji, w której na boisku nie było rozgrywającego Karol Kłos popisał się wystawą do tyłu, która zgubiła blok rywali. Natomiast partię rozstrzygnął serwis - as Wlazłego, który w kolejnej akcji zepsuł zagrywkę, a w jego ślady poszedł jego vis-à-vis, Jose Luis Gonzalez. Podopieczni Stephane'a Antigi triumfowali w takim samym stosunku, czyli do 20 i prowadzili w meczu 2:0.
W akcji przy stanie 6:5 broniący Gonzalez podkręcił sobie staw skokowy, ale był w stanie kontynuować grę. Argentyńczycy grali śmiało, a obie drużyny dobrze radziły sobie w grze obronnej. Wynik oscylował w okolicach remisu. Po autowym ataku Michała Winiarskiego na tablicy pojawił się wynik 9:11, lecz Mariusz Wlazły doprowadził do remisu swoim mocnym serwisem (12:12). Na tablicy ponownie zagościł remis, a żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć przeciwnikowi. Ta sztuka udała się dopiero biało-czerwonym, a w kluczowej akcji duży udział miał Paweł Zatorski, który wyciągnął trudną piłkę w obronie (18:16). Dalsze wydarzenia na boisku była bardziej jednostronne i set, a zarazem cały pojedynek zakończył się triumfem naszej reprezentacji.
Polska - Argentyna 3:0 (25:20, 25:20, 25:23)
Polska: Zagumny, Wlazły, Kłos, Nowakowski, Winiarski, Mika, Zatorski (libero) oraz Konarski, Drzyzga, Kubiak.
Argentyna: Filardi, Uriarte, Conte, Gonzalez, Sole, Ramos, Closter (libero) oraz De Cecco, Toro, Quiroga, Crer, Darraidou.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)