23-letni zawodnik rozpoczynał Mistrzostwa Świata 2014 w wyjściowej "szóstce" reprezentacji Kamerunu, lecz nie utrzymał miejsca w podstawowym składzie na stałe. Po dość udanym występie w pierwszym pojedynku przeciwko Australii (0:3), później dość znacząco obniżył loty, aż w końcu wygryzł go Maliki Moussa. Siatkarze z Afryki w całym turnieju wygrali trzy sety, ale w dwóch ostatnich starciach, z Polską i Serbią, pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.
[ad=rectangle]
- Zacząłem uprawiać siatkówkę dopiero przed dwoma laty. Poziom w moim kraju nie jest jednak zbyt dobry, więc już po roku dołączyłem do drużyny narodowej. Rozkręcaliśmy się z meczu na mecz, ale źle weszliśmy w mistrzostwa, przegrywając z Australią i Wenezuelą. Uważam, że nie pokazaliśmy tutaj nawet naszego najlepszego poziomu. Kiedy jesteśmy skoncentrowani, potrafimy grać bardzo dobrze. Jeśli wyeliminujemy kilka niewielkich błędów, będzie pozytywnie. Tym razem inni byli po prostu lepiej przygotowani od nas, ale myślę, że za cztery lata wypadniemy korzystnie - wyjaśnił Yvan Kody.
Pomimo przegrania wszystkich pięciu spotkań, Kameruńczycy wywieźli z Polski same pozytywne wspomnienia. - Wasz kraj jest doskonałym miejscem do gry w siatkówkę. Ludzie są uprzejmi, wspierają cię nawet, jeśli przegrywasz. To wspaniałe, ponieważ oni po prostu chcą oglądać zawodników w akcji - dodał.
Siatkarz już niedługo uda się na Półwysep Apeniński, gdzie dołączy do swojego pierwszego europejskiego pracodawcy, wspomnianego już Conadu Reggio Emilia. - Przede wszystkim udaję się do Włoch po naukę. Wybieram się do klubu za około dwa tygodnie. Wiem, że jest tam dobry poziom i mam nadzieję, iż mój trener Luca Cantagalli, były znakomity gracz, pomoże mi go osiągnąć - zakończył Kody.