MŚ, gr. E: Les Bleus znów triumfują - relacja z meczu Argentyna - Francja

Po nieudanym początku Francuzi wykonali kolejny krok w stronę walki o medale. W inaugurującym bydgoskie rozgrywki meczu Trójkolorowi odnieśli zwycięstwo 3:1 nad ambitnie grającymi Argentyńczykami.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwóch dniach przerwy w rozgrywkach wróciliśmy do gry w mistrzowskim turnieju. Rywalizacja zawitała do Bydgoszczy, gdzie jako pierwsze zmierzyły się drużyny Francji i Argentyny. Francuzi, którzy niespodziewanie wygrali najsilniejszą grupę D, podejmowali Albicelestes z zamiarem dołożenia do swojego dorobku punktowego kolejnych trzech oczek. Argentyńczycy natomiast nie chcieli łatwo sprzedać skóry, gdyż chcieli się zrehabilitować za niezbyt udane spotkania z Polską, Serbią i Wenezuelą.
[ad=rectangle]
Mecz rozpoczął się dość nerwowo po obu stronach siatki. Już na początku podopiecznych Julio Velasco udało się wypracować trzypunktową przewagą (7:4) głównie za sprawą prostych błędów Trójkolorowych w ataku. Przez dłuższy czas Albicelestes utrzymywali większą lub mniejszą różnicę punktową, jednak znakomita skuteczność Earvina Ngapetha nie pozwoliła im odskoczyć na więcej niż 3 oczka (13:10). Problemy z przyjęciem Francuzów pogłębiały się jednak, co skrzętnie w polu zagrywki wykorzystywali Jose Luis Gonzalez i Sebastian Sole (20:14). Podopieczni Laurenta Tillie próbowali jeszcze nawiązać walkę za sprawą pewnych ataków zmienników, Mory Sidibe i Nicolasa Marechala (23:20), jednak na odrabianie strat okazało się za późno. Zbicie Argentyny z szóstej strefy zakończyło pierwszą partię (25:21).
[ad=rectangle]
Francuzi wzięli się do roboty od samego początku drugiego seta (0:3), punktując zarówno z zagrywki, jak i w ataku. Tym razem postawili trudniejsze warunki na siatce. Dobrze spisującego się Ngapetha wspierał również najskuteczniejszy jak dotąd atakujący mistrzostw Antonin Rouzier. Znakomita seria Marechala w polu zagrywki wyprowadziła Trójkolorowych na bezpieczne, bo aż siedmiopunktowe prowadzenie (10:17). Błędy Argentyńczyków nieustannie się mnożyły, co pozwoliło siatkarzom znad Sekwany wysoko wygrać pierwszą swoją partię w tym meczu (17:25) i wyrównać stan w tym spotkaniu.

Kolejny set miał bardzo podobny przebieg jak poprzedni. Francuzi bardzo szybko osiągnęli przewagę dającą bufor bezpieczeństwa, gdyż już na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy prowadzeniu 8:5. Przez dłuższy czas walka toczyła się punkt za punkt, a obie drużyny zdobywały oczka w pierwszych akcjach, efektywnie obijając blok lub wbijając widowiskowe gwoździe w boisko po stronie rywala (13:16). Dopiero w końcówce, gdy na zagrywce pojawił się Facundo Conte, sytuacja diametralnie się odwróciła i Albicelestes doprowadzili do remisu 21:21. Ostatnie niezwykle ciekawe akcje rozgrywane przy stojącej widowni przyniosły wiele emocji, a Francuzom udało się wykorzystać dopiero czwartą piłkę setową (27:29).

Najlepiej punktujący w tym spotkaniu Earvin Ngapeth poprowdził swoją drużynę do kolejnego zwycięstwa
Najlepiej punktujący w tym spotkaniu Earvin Ngapeth poprowdził swoją drużynę do kolejnego zwycięstwa

Przegrana końcówka podcięła trochę skrzydła argentyńskim zawodnikom, którzy zaczęli wstrzymywać rękę w ataku, szukając alternatywnych rozwiązań. Ta taktyka nie zdała egzaminu, gdyż Francuzi, mogący się pochwalić mocnym serwisem i wybornym przyjęciem, coraz szybciej powiększali swoją przewagę (7:12). Zarówno Rodrigo Quiroga, jak i Martin Ramos nie potrafili przebić się przez szczelną francuską ścianę (9:16). Do samego końca Trójkolorowi kontrolowali wynik, a cały mecz zakończył się mocnym atakiem z szóstej strefy najlepszego w tym spotkaniu zawodnika Earvina Ngapetha.

Argentyna - Francja 1:3 (25:21, 17:25, 27:29, 18:25)

Argentyna: Filardi, Conte, Gonzalez, Solé, De Cecco, Ramos, Garrocq (libero) oraz Darraidou, Uriarte, Quiroga, Crer

Francja: Rouzier, Toniutti, Tillie, Ngapeth, Le Roux, Le Goff, Grebennikov (libero) oraz Marechal, Jaumel, Sidibe

Źródło artykułu: