Po porażce Polski w meczu przeciwko USA Francuzi objęli prowadzenie w grupie E. Mają na swoim koncie aż 13 punktów i kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W poprzednim spotkaniu musieli się mocno natrudzić, by zgarnąć całą pulę punktów, gdyż Argentyńczycy postanowili im się za wszelką cenę przeciwstawić. Mecz z Australijczykami powinien być swoistym spacerkiem dla Trójkolorowych, biorąc pod uwagę fakt, że najlepsza ekipa podejmowała reprezentację z samego dołu tabeli.
[ad=rectangle]
Początkowo wydawało się, że Australijczycy podobnie jak Argentyńczycy mogą postraszyć swych rywali w pierwszej partii. Błąd własny w ataku po stronie Kevina Tillie dał Kangurom aż trzypunktowe prowadzenie (6:3), które szybko zostało zniwelowane dzięki serii pojedynczych bloków Nicolasa Le Goffa i najniższego na francuskiej siatce Benjamina Toniuttiego (6:6). Przez dłuższy czas Australijczykom udawało się unikać prostych błędów z poprzednich meczów, dzięki czemu utrzymywali minimalną przewagę (14:12). Jednak dobra passa dość szybko się skończyła i na drugą przerwą techniczną obie drużyny schodziły przy prowadzeniu Francuzów (14:16). Trójkolorowi zaczęli wywierać coraz większą presję na siatce, z akcji na akcję powiększając swoją przewagę (15:19). Gdy na zagrywce pojawił się Nehemiah Mote, w szeregi Francuzów wkradło się spore rozluźnienie. Oddali rywalom aż cztery punkty pod rząd, atakując daleko poza linię boiska (20:22). Blok na Antoninie Rouzier dał Australijczykom punkt kontaktowy (22:23), ale pozostałe dwie akcje należały już do reprezentacji Francji.
W drugiej odsłonie Trójkolorowi postanowili nie czekać z objęciem wyraźnej przewagi do decydującej części seta. As serwisowy wysokiego środkowego Kevina Le Roux dał Francuzom sześciopunktowe prowadzenie (2:8). Problemy Australijczyków coraz bardziej się pogłębiały pomimo wprowadzenia na boisko podstawowych graczy, Thomasa Edgara i Harrisona Peacocka, którzy rozpoczęli to spotkanie na ławce rezerwowych (5:12). Podopieczni Jona Uriarte popełniali zbyt dużą ilość błędów własnych, by móc przybliżyć się punktowo do w pełni skoncentrowanej Francji (13:19). Najlepiej punktujący tego spotkania, Rouzier, zakończył drugą partię efektownym zbiciem po skosie w niebronioną część boiska (18:25).
Kiedy drużyny wróciły do gry po 10-minutowej przerwie, po obu stronach można było dostrzec niewielkie rozprężenie. Żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie większej niż dwupunktowa przewagi (9:11). Australijczycy prowadzili wyrównaną walkę głównie dlatego, że podopieczni Laurenta Tillie dość często sami wyciągali do nich rękę, przekraczając linię trzeciego metra lub nadziewając się na pojedyncze bloki Kangurów (18:18). W decydujących momentach to jednak Francuzi zachowali więcej zimnej krwi, jak przystało na lidera i odskoczyli na dwa punkty (22:24). Kiedy wszyscy myśleli, że już koniec spotkania o wideoweryfikację poprosił Uriarte i z piłki meczowej dla Francji, zrobiła się piłka setowa dla Australii. Mrożącą krew w żyłach końcówkę wygrali niespodziewanie Australijczycy, a zasadzie sam Edgar, serwując piłkę w sam narożnik boiska rywali (32:30).
Podrażnieni sytuacją w trzeciej partii Trójkolorowi postanowili zacząć czwartą odsłonę z wysokiego C. Mocno przycisnęli w polu zagrywki, a po asie serwisowym Rouzier na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:9. Le Goff wrócił do świetnej dyspozycji na bloku (5:12), dokładając również mocne ataki, których nie potrafili odczytywać australijscy blokujący. Toniutti zaczął równomiernie rozprowadzać piłkę do wszystkich swoich graczy, dzięki czemu nie mieli problemu z przebiciem się na drugą stronę siatki. Francuzi grający coraz luźniej zdeklasowali swoich rywali w ostatniej odsłonie i zgarnęli komplet punktów.
Australia - Francja 1:3 (22:25, 18:25, 32:30, 17:25)
Australia: Zingel, White, Mote, Sukoczew, Douglas-Powell, Carroll, Perry (libero) oraz Passier, Edgar, Peacock
Francja: Rouzier, Toniutti, Tillie, Ngapeth, Le Roux, Le Goff, Grebennikov (libero) oraz Jaumel