Swój przedostatni mecz w drugiej fazie mistrzostw świata reprezentacja Polski rozpoczęła z jedną zmianą w wyjściowym składzie. Słabiej dysponowanego ostatnio Mateusza Mikę zastąpił Michał Kubiak. Po stronie ekipy z Azji niespodzianek w pierwszej szóstce nie było. 12 tysięcy kibiców zgromadzonych w Atlas Arenie miało tego dnia zobaczyć spotkanie, które mogło zapewnić ich ulubieńcom awans do kolejnej fazy turnieju.
[ad=rectangle]
Już na samym początku tego arcyważnego dla dalszych losów podopiecznych Stephane'a Antigi meczu Mariusz Wlazły "przywitał" gości asem serwisowym. Na Irańczykach większego wrażenia to jeszcze nie zrobiło. Grali pewnie, w każdej kolejnej akcji pokazując olbrzymi potencjał w ofensywie. Tuż po pierwszej przerwie technicznej kapitan PGE Skry Bełchatów zaliczył jednak drugą punktową zagrywkę, a po kolejnym jego serwisie wracającą na naszą stronę piłkę zbił celnie Michał Winiarski i Polska wreszcie mogła odskoczyć groźnemu przeciwnikowi (10:8). Znakomicie funkcjonował w tym czasie polski blok, a mocne serwy dorzucił również "Winiar" i na kolejnym regulaminowym czasie gospodarze prowadzili już 16:10! Tak znakomite otwarcie wystarczyło, żeby spokojnie doprowadzić do szczęśliwego końca seta.
Od pierwszych piłek kolejnej odsłony mocną stroną biało-czerwonych ponownie była zagrywka. Punkty tym elementem zdobyli Winiarski i Karol Kłos, dzięki czemu Polacy błyskawicznie wypracowali sobie cztery oczka przewagi (8:4). Swój koncert w ataku kontynuował zaś Wlazły, który w całym pierwszym secie skończył 5 na 6 swoich akcji. Gospodarze dominowali na parkiecie w każdym elemencie gry. Wygrywali rywalizację na siatce, znakomicie bronili, a do tego karcili rywali nie tylko potężnymi zbiciami, ale też sprytnymi kiwkami, z których zaskakująco duża ilość wpadała w pole Irańczyków. Po kolejnym asie, tym razem Piotra Nowakowskiego, Polacy prowadzili 20:12 i nawet czas dla Slobodana Kovaca nie mógł już nic w tej partii zmienić. Biało-czerwony blok w samej końcówce brutalnie powstrzymał ofensywne zapędy rywala i gospodarze seta numer dwa ostatecznie wygrali 25:16.
Wydawało się, że dłuższa przerwa nie zmieniła obrazu gry ani trochę. Na początku trzeciej partii w ataku wciąż najwyżej skakał i najcelniej uderzał Wlazły, którego dzielnie wspierali Kubiak i Winiarski, a Irańczycy dalej nie wiedzieli jak przeciwstawić się nawałnicy gospodarzy. Trzy punkty przewagi nasi siatkarze wypracowali sobie już w pierwszych akcjach. Dystans ten zresztą w połowie seta wzrósł dwukrotnie (13:7). Persowie pokazali jednak olbrzymią wolę walki i wygrali kolejne cztery akcje, zmuszając do interwencji Stephane'a Antigę. Mecz wyrównał się i tym razem w dalszej części seta emocji nie brakowało. W pewnym momencie szczęście zaczęło odwracać się od Polaków. Przy stanie 19:19 Kubiak zaatakował w aut, a w międzyczasie problemy zdrowotne dopadły kapitana kadry (najprawdopodobniej uraz kręgosłupa), który po drugiej przewie na żądanie Antigi na boisko już nie wrócił. W wyrównanej końcówce, choć piłkę meczową mieli już nasi, skuteczniejsi okazali się goście, dzięki czemu wciąż pozostali w grze o cenne zwycięstwo.
Podbudowani ważną wygraną zawodnicy Kovaca śmielej rozpoczęli następnego seta. Przy wyniku 4:4 pierwszy punkt zagrywką zdobył dla Irańczyków Mojtaba Mirzajanpour. Coraz lepiej spisywał się też niemal nieistniejący we wcześniejszych partiach blok Persów. Na pierwszej przerwie technicznej rywale prowadzili 8:5 i poczynali sobie na parkiecie coraz pewniej. Polacy ambitnie próbowali gonić, ale dopiero pomyłka w ataku Amira Ghafoura pozwoliła im minimalnie zmniejszyć straty (14:15). Siatkarze z Iranu nie zwalniali jednak tempa i po chwili znów mieli trzy oczka zapasu. Blok na Wlazłym (18:22) i po chwili as Armina Tashakoriego pozbawiły biało-czerwonych wszelkich złudzeń w tej partii i szansy na zwycięstwo za trzy punkty w całym meczu.
Tie-break gospodarze rozpoczęli nerwowo. Nie kończyli swoich pierwszych akcji. Marnowali też z trudem wypracowywane kontry. Rywale z kolei pilnowali własnego rytmu i długo utrzymywali nad naszym zespołem dwupunktową przewagę. Po zmianie stron do upragnionego remisu pojedynczym blokiem doprowadził wreszcie Kłos (11:11), a kolejną akcję zepsuli rywale. Dwie kolejne piłki padły jednak łupem ekipy z Iranu i znów zrobiło się nerwowo. Na szczęście przyjezdni zepsuli pierwszą piłkę meczową i... do końca seta nie zdobyli już ani jednego oczka! Po punktowym bloku Marcina Możdżonka kończącym spotkanie łódzka hala eksplodowała w szale radości.
Polacy zrobili mały krok w stronę awansu, ale by znaleźć się w najlepszej szóstce turnieju w niedzielę powinni pokonać reprezentację Francji.
Polska - Iran 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14)
Polska: Zagumny (3), Kłos (8), Winiarski (11), Wlazły (28), Nowakowski (4), Kubiak (14), Zatorski (libero) oraz Konarski (2), Mika (9), Możdżonek (2), Drzyzga.
Iran: Marouflakrani (1), Ghafour (14), Ghaemi (7), Mirzajanpour (15), Gholami (12), Seyed (13), Zarif (libero) oraz Mahdavi, Tashakori (1), Mahmoudi (3), Ebadipour.
Tabela grupy E:
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)