Po niezwykle emocjonującym spotkaniu między Australijczykami i Amerykanami, który rozstrzygnął walkę o czołowe miejsca w grupie E, przyszedł czas na pojedynek, którego stawką było zaledwie zajęcie 7. miejsca na koniec drugiej fazy rozgrywek grupowych. Obie ekipy chciały jednak wygrać to spotkanie, żeby poprawić swój wizerunek w oczach widzów z całego świata. - Żegnając się z mistrzostwami pojedynkiem przeciwko Australii, mamy nadzieję zatrzeć negatywne wrażenie, jakie pozostawiliśmy po sobie podczas tego turnieju - zapowiedział włoski libero, Salvatore Rossini.
[ad=rectangle]
W porównaniu z poprzednim meczem australijsko-włoski pojedynek przyciągnął zdecydowanie mniejszą ilość kibiców, więc żadna z ekip nie mogła liczyć na zbyt żywy doping. Początkowo obie drużyny dostosowały się do atmosfery panującej na hali, gdyż zawodnicy grali ospale, a punkty zdobywali po błędach rywali. Mniej więcej w połowie seta, za sprawą skutecznych akcji Luca Vettoriego Włochom udało się wypracować trzypunktową przewagę (10:13), którą powiększali z piłki na piłkę (12:17). Jak zwykle w takich chwilach w meczach Australii na zagrywce pojawia się Thomas Edgar, próbując ratować sytuację swoim punktowym serwisem. Tym razem było dokładnie tak samo (16:18), a do tego dołożył kilka oczek w ataku (21:22). Końcówka tego seta należała do raczej nerwowych, ale zakończyła się banalnym błędem Edgara z prawego skrzydła (23:25).
W drugiej odsłonie Włosi zdecydowanie szybciej osiągnęli bezpieczną przewagę. Źle w tego seta wszedł Edgar, który nie mógł przebić się przez włoski blok (3:7). Po drugim z rzędu autowym ataku Travisa Passier (5:9), szkoleniowiec Australii stracił cierpliwości i wpuścił na boisko Nehemiaha Mote. Bardzo szczęśliwe przebicie Filippo Lanzy wpadło w pomarańczowe pole Kangurów, którzy całkowicie załamali ręce (6:12). As serwisowy Emanuele Birarelliego podciął skrzydła podopiecznym Jona Uriarte (6:13), którzy do końca tej partii nie podjęli już walki, popełniając łatwe błędy w każdym elemencie (10:18). Kiwka Dragana Travicy dała Italii piłkę setową, a atak Edgara w antenkę podarował Włochom kolejną partię (14:25).
W trzeciej partii z początku byliśmy świadkami bardzo wyrównanej walki. Żaden z zespołów nie potrafił wypracować większej przewagi, gdyż zasadniczo akcje kończyły się od razu przy pierwszym kontakcie z piłką atakujących. Przy stanie 12:13 zobaczyliśmy bardzo długą wymianę, gdzie obie drużyny mocno szarpały piłki w obronie i która zakończyła się potężnym zbiciem po skosie z sytuacyjnej piłki Thomasa Ewena Douglas-Powella (13:13). W drugiej części tego seta nieznacznie prowadzili Australijczycy i jak się później okazało dwupunktowa zaliczka (21:19), którą powiększyli w końcówce, pozwoliła im na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść (25:21).
Italia wyciągnęła wnioski z poprzedniej odsłony i postanowiła przycisnąć od samego początku w czwartym secie, by nie doprowadzać do nerwowego finiszu. Po błędzie w przyjęciu Australii przewaga Włochów wynosiła już trzy punkty (5:8). Kangury chyba powoli przestawały wierzyć, że mogą w tym meczu jeszcze coś ugrać, a podopieczni Mauro Berruto czuli się coraz pewniej i luźniej (6:12). Pojedyncze dobre akcje Australijczyków nie pozwoliły na odwrócenie losów tego spotkania. Festiwal błędów i niedokładności z obu stron zakończył się triumfem Włochów, dzięki czemu zapewnili sobie 7. pozycję w grupie E.
Australia - Włochy 1:3 (23:25, 14:25, 25:21, 18:25)
Australia: Zingel, Passier, Edagr, White, Sukochev, Douglas-Powell, Perry (libero) oraz Smith, Mote, Carroll, White
Włochy: Kovar, Vettori, Lanza, Buti, Travica, Birarelli, Rossini (libero) oraz Parodi, Anzani