W tym artykule dowiesz się o:
Dopuszczenie Stevena van de Velde do igrzysk olimpijskich Paryż 2024 wywołało wielkie oburzenie. Holenderski siatkarz plażowy ma na koncie wyrok za gwałt na 12-letniej dziewczynce. To sprawa z 2014 roku, ale wciąż bulwersuje, bo wówczas sportowiec przyznał się do trzech innych gwałtów na dzieciach.
Holender odpokutował za swoje czyny. Został skazany na cztery lata więzienia, ale za kratkami spędził tylko 13 miesięcy. I choć to sprawa sprzed dziesięciu lat, to kibice mu tego nie zapomnieli. Wyraz dezaprobaty dali w Paryżu.
Podczas meczów na olimpijskiej arenie w stolicy Francji van de Velde był wygwizdywany. Już wtedy takie reakcje fanów nie podobały się siatkarzowi. Po zakończeniu igrzysk nie wytrzymał i ze łzami w oczach opowiedział o swoich przeżyciach.
- Zrobiłem coś bardzo złego 10 lat temu. Ale krzywdzenie ludzi wokół mnie - niezależnie od tego, czy jest to Matt (Matthew Immers, siatkarski partner - przyp. red.), moja żona, moje dziecko - to dla mnie po prostu za dużo - powiedział podczas konferencji prasowej, którą cytował "De Telegraaf".
Dodał, że długo zastanawiał się nad tym, czy zrezygnować z występów we Francji, ale ostatecznie zagrał. Tam mógł liczyć na specjalną ochronę. Nie udzielał też wywiadów.
Czytaj także: Mistrz olimpijski z Pakistanu doceniony. Otrzymał nietypowy prezent "Ani złotówka nie poszła na moje wyjazdy". Piesiewicz odpowiada na medialne zarzuty
ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich