Mazury 2013: Lech/Wojtasik znów polegli w tie-breaku

Damian Wojtasik i Jarosław Lech ponieśli drugą porażkę i mają niewielkie szanse na wyjście z grupy. Cieszy jednak ambitna postawa naszych reprezentantów w meczu z wyżej notowanymi rywalami.

Polska para, która na turniej w Starych Jabłonkach otrzymała "dziką kartę"
trafiła do jednej z najtrudniejszych grup mistrzostw. Po pojedynku ze świetnymi
Brazylijczykami: Emanuelem Rego i Alisonem Cerutti, przyszło im zmierzyć się
z Łotyszami. Tych, którzy myślą, iż siatkówka plażowa nie cieszy się na Łotwie
zbyt dużą popularnością chcemy wyprowadzić z błędu. Na Mazury zjechało wielu
kibiców z tego nadbałtyckiego kraju, by wspierać swoich ulubieńców podczas mistrzostw świata. Ich obecność na korcie centralnym była aż nadto widoczna.

Biało-czerwoni stanęli przed niezwykle trudnym zadaniem. Martins Plavins to
ogromnie doświadczony zawodnik i brązowy medalista z igrzysk w Londynie.
Od początku spotkania Łotysze razili mocną zagrywką, z którą Polacy mieli sporo problemów. Nasi reprezentanci musieli gonić wynik (8:5, 12:9, 16:12). Przeciwnicy byli lepsi technicznie, a dobra gra w bloku i obronie odbierała Polakom chęć do gry. Nawet te najsilniejsze ataki odbijały się od łotewskiej ściany nad siatką. Przewaga Łotyszy była niekwestionowana.

Mimo ambitnej postawy w Starych Jabłonkach, Jarosław Lech i Damian Wojtasik (nr 1) wciąż pozostają bez zwycięstwa w grupie
Mimo ambitnej postawy w Starych Jabłonkach, Jarosław Lech i Damian Wojtasik (nr 1) wciąż pozostają bez zwycięstwa w grupie

Początek drugiej partii zwiastował bardziej wyrównaną walkę. Polska para zaczęła
grać nieco odważniej na siatce, poprawiła też serwis. Zdobywanie punktów nie
przychodziło już przeciwnikom z taką łatwością. Przy stanie 15:17 dla Lecha Wojtasika, Łotysze poprosili o przerwę na żądanie. Niewiele im to jednak pomogło, bo biało-czerwoni wyraźnie złapali wiatr w żagle. Obaj wyczyniali cuda w obronie i ambitną postawą zasłużyli sobie na zwycięstwo w secie.

Tie-break nie ułożył się jednak po myśli Polaków. O ile początkowo wynik oscylował w okolicach remisu, o tyle od stanu 6:4 Łotysze zaczęli zwiększać przewagę. Pomógł im jeszcze amerykański sędzia, który ukarał Jarosława Lecha za opóźnianie gry (otrzymał drugą żółtą kartkę). Nasza para popełniła zbyt wiele błędów w ataku, by móc nadrobić stratę i uległa do 12.

Martins Plavins/Janis Peda (Łotwa) - Jarosław Lech/Damian Wojtasik 2:1 (Polska) (21:15, 18:21, 15:12)

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Ze Starych Jabłonek dla SportoweFakty.pl,
Dominika Baran

Źródło artykułu: