Turniejowa drabinka ułożyła się dla Polaków szczęśliwie. Wprawdzie na tym etapie
trudno już mówić o słabszych i mocniejszych zespołach, jednak niemiecka para,
choć solidna i bardzo doświadczona, nie należała do najgroźniejszych rywali. Jak się okazuje, nawet najłatwiejsza para może okazać się nie do przejścia, gdy prezentuje się poziom niższy od oczekiwanego.
Biało-czerwoni nie rozpoczęli spotkania o ćwierćfinał z takim animuszem, jaki
prezentowali jeszcze dzień wcześniej. Niemcy świetnie grali w ofensywie
i kończyli większość swoich pierwszych ataków. Polacy zaś nie straszyli zagrywką
i nie punktowali blokiem, brakowało poświęcenia w obronie. Wszystko to złożyło się
na dość wyraźną przegraną 21:18.
Bardzo źle rozpoczęli Polacy także drugą partię, bo od straty 4:0. Niemcy byli
solidni aż do bólu, a ich błędy można było policzyć na palcach jednej ręki. Zdobywanie kolejnych punktów przychodziło im z większą łatwością. Tymczasem z Kądzioły i Szałankiewicza wyraźnie uszło powietrze po ostatnim fantastycznym spotkaniu. Polacy zwyczajnie nie zasłużyli sobie na zwycięstwo w tym spotkaniu, bo prezentowali się gorzej od Niemców. Także i w tym secie ani przez chwilę nie zagrozili rywalom i ulegli do 15.
Jonathan Erdmann/Kay Matysik (Niemcy) - Michał Kądzioła/Jakub Szałankiewicz (Polska) 2:0 (21:18, 21:15)
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Ze Starych Jabłonek dla SportoweFakty.pl,
Dominika Baran