Na mistrzostwach wcale nie było tak dobrze - rozmowa z Mariuszem Prudlem, reprezentantem Polski w siatkówce plażowej

Czołowy polski siatkarz plażowy nie ukrywał żalu po słabszym wyniku niż się spodziewano na mistrzostwach świata. Urodzony w Rybniku zawodnik miał także zastrzeżenia do organizacji mistrzostw globu.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel aktualnie rywalizują w turnieju rangi Grand Slam w Yokohamie. Wcześniej Polacy rywalizowali w mistrzostwach świata. Impreza w Holandii nie ułożyła się po myśli Biało-Czerwonych. Wrażeniami z mistrzostw globu jak i całego rozegranego dotychczas sezonu podzielił się z czytelnikami Sportowych Faktów Mariusz Prudel.
Szymon Łożyński: Jak ocenić wasz występ na mundialu? Lekkie rozczarowanie, zawód, czy porażka?

Mariusz Prudel: - Spodziewaliśmy się lepszego rezultatu. Ten turniej to jednak już historia i był on tylko jednym z wielu przystanków do Rio de Janeiro. Małym pocieszeniem jest dla nas fakt, że w 1/16 finału przegraliśmy z późniejszymi brązowymi medalistami mistrzostw świata.

Gdzie należy szukać przyczyn waszej porażki w Holandii?

- Zabrakło detali. Bardziej szczegółowo mogliby to opisać szkoleniowcy. Inaczej spotkanie wygląda z perspektywy zawodnika, a inaczej oczami trybun.

Czy wobec Pana kontuzji z początku sezonu nie brakuje wam teraz odpowiedniego zgrania?

- Pod tym względem nie ma problemu. Razem z Grzegorzem występujemy w jednej parze od kilku lat i o kłopotach ze zgraniem nie może być mowy.

Jak wypadły same mistrzostwa pod względem organizacyjnym. Dorównały Starym Jabłonkom?

- Swoje spotkania rozgrywaliśmy w Rotterdamie. Teoretycznie z zewnątrz wszystko wyglądało bardzo dobrze, ale od środka nie było już tak różowo. Mieszkaliśmy na statku i nie było to udane rozwiązanie. Wystąpiły problemy z otwarciem okien, pomieszczenia były ciasne, a do tego źle działała klimatyzacja. W kwestiach organizacyjnych śmiało można było jeszcze znaleźć kilka niedociągnięć. Tym samym w tych aspektach poprzednie mistrzostwa w Starych Jabłonkach wypadły zdecydowanie lepiej.
Jakie są wasze plany przed turniejem w Olsztynie? Gdzie wystąpicie?

- Wystąpimy w turnieju w Long Beach, który poprzedzi zawody na Mazurach. Dodatkowo w planach mamy starty w mistrzostwach Europy oraz mistrzostwach Polski.

Czy wobec braku medalu w Holandii teraz to impreza na Mazurach jest dla was najważniejsza w sezonie?

- Oprócz mistrzostw świata bardzo ważny będzie jeszcze europejski czempionat. Zdecydowanie na czoło w hierarchii celów wysuwa się jednak walka o kwalifikację olimpijską. Tym samym wszystkie zawody w tym i kolejnym sezonie, gdzie można zdobyć cenne do kwalifikacji punkty, są bardzo ważne.

Do kalendarza rozgrywek wprowadzono dodatkowe zawody z cyklu Major Series. Jak Pan oceni to rozwiązanie?

- Na plus, chociaż zbyt wiele się nie zmieniło. Wspomniane rozgrywki odbywają się nadal pod egidą FIVB i w kwestiach organizacyjnych, poza nazwą, nie da się dostrzec zbyt wielu różnic.

Grand Slam w Yokohamie: Polacy grają dalej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×