Piotr Kantor i Bartosz Łosiak po zwycięstwie w Warszawie: Świętowanie nie jest wskazane
Triumfując w turnieju World Tour w Warszawie, Piotr Kantor i Bartosz Łosiak zostali pierwszą polską parą, która wygrała rodzime zawody tego cyklu. - Może nie graliśmy fantastycznej siatkówki, ale liczy się zwycięstwo - przyznał jastrzębianin.
- Na pewno od tamtego czasu mieliśmy dużo okazji do triumfu, bo kilka razy byliśmy na drugim miejscu i zawsze czegoś brakowało. Zastanawialiśmy się nad tym już, bo graliśmy dobrze, ale ten finał nam zawsze uciekał. Cieszymy się, że po dwóch latach znów mamy zwycięstwo. Mam nadzieję, że na następne nie będziemy czekać kolejnych dwóch i zrobimy to dużo szybciej - powiedział Łosiak.
W niedzielnym finale najsłabszym ogniwem okazał się Vitor Felipe i to on był głównym punktem taktyki Polaków. - Od początku zagrywaliśmy na niego i mieliśmy nadzieję, że w końcu pęknie. No i pękł. Może nie graliśmy fantastycznej siatkówki, ale liczy się zwycięstwo - wyznał Kantor.
Siatkówka plażowa w światowym wydaniu wróciła do stolicy po kilku latach przerwy i frekwencja pokazała, że warszawscy kibice wyraźnie tęsknili za takimi emocjami. Zwycięstwo polskiego duetu obserwowały praktycznie pełne trybuny.
- Na pewno Mazurek Dąbrowskiego, którego mogliśmy odsłuchać po zwycięstwie, smakuje inaczej niż ten w Brazylii. Moment, gdy kibice razem z nami śpiewają hymn nas bardzo cieszy, buduje i motywuje - przyznał siatkarz z Jastrzębia.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mbappe wyrasta na gwiazdę mundialu. "Nie trzeba być wybitnym kibicem żeby wiedzieć, że ma ogromny talent"Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.