Ten dzień zapisze się na zawsze w historii polskiego sportu. 22 maja Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obroniła Ligę Mistrzów. Jednak triumfu polskiego klubu przeciętny kibic nie mógł zobaczyć, a część z nich nie wiedziała nawet, że drużyna w niedzielę o coś walczy. Skąd ten problem?
Volleyland? Dobre żarty
Niestety problem z dostępnością telewizyjną siatkówki jest bardzo duży. A to dziwne, mamy druga najlepszą ligę świata (niektórzy twierdzą nawet, że najlepszą), do tego polskie kluby rok w rok przynoszą chlubę krajowi. Przeciętny kibic jednak mało o tym wie, bo wszystkie te mecze są zakodowane.
A tak wcale być nie musi. W Superfinale Ligi Mistrzów w Lublanie uczestniczyły także zespoły z Turcji i Włoch. W obu przypadkach mecze były pokazywane w otwartej telewizji. W Polsce trzeba było wykupić pakiet Polsatu. Niektórzy powiedzą, że popularny festiwal muzyczny przyniesie więcej oglądalności niż finał LM. Nie przeczę - faktycznie może tak być. Tylko że choćby TV4 czy Super Polsat również są dostępne w naziemnej telewizji i spokojnie można by było dać to spotkanie na którąś z tych stacji.
Z ligą jest tak samo źle. Czasy gdy na TV4 był puszczany hit kolejki można wspominać z nostalgią. Za wszystko trzeba zapłacić, co odstrasza wielu kibiców i zmniejsza zainteresowanie siatkówką w kraju. Także tą reprezentacyjną. Można to było widzieć chociażby podczas fazy grupowej ostatniej ME siatkarzy. Tauron Arena Kraków wypełniła się tylko na jednym z pięciu spotkań Biało-Czerwonych.
Co ciekawe, w Polsacie koszykówka była sobie w stanie wywalczyć mecze finałowe PLK w otwartym kanale. W siatkówce się tego nie dało zrobić. Dlaczego? A dlatego, że nie ma wystarczających nacisków. Nikt nie przekreśla wielu zasług, jakie Polsat zrobił przez wiele lat dla siatkówki, ale...
W ostatnich latach stacja stała się monopolistą w siatkówce, więc nie musi już dbać o jej szersze pokazywanie. Nie ma zagrożenia, że ktoś jej prawa transmisyjne do siatkówki klubowej może podkupić. W mojej opinii, od 2014 roku i zakodowania mistrzostw świata siatkarzy obserwujemy równię pochyłą. Dobrze, że ustawą zagwarantowano pokazywanie spotkań kadry w otwartych kanałach. Może czas tak samo zrobić w przypadku decydujących spotkań polskich klubów w LM?
Promocja siatkówki? Leży i kwiczy
Niestety sama liga również nie pomaga. Promocja finału Ligi Mistrzów ze strony PlusLigi kulała. Nie było wielu ogłoszeń, nie było wielu reklam. Do tego mamy kompletnie niezagospodarowaną niszę.
A są nią media społecznościowe. Oficjalny profil PlusLigi na Instagramie przed meczem nawet się nie zająknął, że ZAKSA gra o poważne trofeum. Na Facebooku dodano raptem dwa posty w ciągu tygodnia przed finałem. Nie mówię już o innych sieciach, jak chociażby ekstremalnie popularny TikTok. Jak tu budować popularność, gdy sama liga nie za bardzo chce/umie?
Do tego same kluby, z wyjątkiem kliku czołowych w tym oczywiście ZAKSY, również nie za bardzo potrafią się wypromować w internecie. Efekt jest taki jak widzimy - na meczach ligowych, często nawet hitowych, trudno marzyć o komplecie publiczności. Siatkówka, zwłaszcza ta ligowa, wymaga zmian, nowoczesnego podejścia, którego w Polsce trudno uświadczyć wśród osób decyzyjnych.
A gdy byłem w Lublanie i widziałem, jak cudownie grają chłopaki z ZAKSY, jak świetnie prezentował się Jastrzębski Węgiel, kiedy w ćwierćfinale LM eliminował naszpikowane gwiazdami Lube, to nasza liga na taki rozgłos zasługuje. I to może przynosić zyski, tylko trzeba się za siatkówkę klubową odpowiednio zabrać.
Z Lublany Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kibice zamarli po jego upadku. "Podekscytowanie poniosło mnie dalej"
Last Dance Semeniuka w ZAKSIE? "Będę za nim tęsknił"