W swoim drugim meczu polskie reprezentantki zmierzą się z ekipą z Chorwacji. Spotkanie to będzie miało najprawdopodobniej kolosalne znaczenie dla układu drużyn w tabeli, gdyż ewentualne zwycięstwo dałoby naszym ulubienicom praktycznie pewny udział w drugiej fazie turnieju.
Po pierwszym dniu czempionatu Starego Kontynentu oba zespoły znajdują się w dwóch diametralnie różnych położeniach. Polki mogą czuć ulgę po bardzo ciężkim premierowym starciu z zawodniczkami z płw. Iberyjskiego. Konfrontacja ta zakończyła się wiktorią podopiecznych Jerzego Matlaka, choć nie przyszła im ona z łatwością. Natomiast Chorwatki wypadły w potyczce z Pomarańczowymi, mówiąc dość delikatnie, nie najkorzystniej. Po bardzo słabym meczu uległy swoim przeciwniczkom 0:3, przy czym wynik premierowej odsłony tego starcia mówi sam za siebie - 11:25. Świadczy to nie tylko o kapitalnej formie Holenderek, które od dłuższego czasu utrzymują świetny poziom gry i nie schodzą poniżej określonego poziomu, lecz także o stosunkowo mizernej dyspozycji Chorwatek, które wydają się być po pierwszym dniu najsłabszą drużyną grupy A, choć wcześniej za takową uważano kadrę Hiszpanii.
Niewątpliwie więc obie ekipy zrobią wszystko, by nadchodzącą potyczkę wygrać. Przegrana postawiłaby pod ścianą zarówno biało-czerwone, jak i siatkarki z Bałkanów. Więcej atutów przemawia jednak za Polkami. Nie zmieniają tego nawet wahania formy, jakie mogliśmy zaobserwować w pierwszym pojedynku, kiedy to nasze zawodniczki miały swoje przeciwniczki "na widelcu", lecz dały się łatwo zdominować, przez co o zwycięstwie zadecydował dopiero tie-break. Należy tutaj dostrzec także jasne strony ich występu, jakich było pewnością całkiem sporo, szczególnie w dwóch pierwszych partiach.
Chorwatki zaś nie wykazały się w piątek ani wybitnymi umiejętnościami, ani wolą walki i charakterem. Zagrały bez wiary w korzystny wynik, we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła ustępując zawodniczkom teamu Oranje. Jeśli więc chcą się jeszcze w tym turnieju liczyć, muszą poprawić się w niemal każdym aspekcie, zarówno fizycznym, jak i mentalnym. Inaczej skazane będą na porażkę nie tylko z gospodyniami mistrzostw, Polkami, ale najprawdopodobniej także i Hiszpankami. Zapewne wiele będzie zależało od postawy największej gwiazdy chorwackiego volley'a - Mai Poljak, choć jej samej trudno się będzie skutecznie przeciwstawić niesionym dopingiem 13-tysięcznej widowni Polkom.
Absolutnie nie oznacza to jednak, że podopieczne Jerzego Matlaka mogą już sobie dopisać do tabeli kolejne dwa oczka. Na zwycięstwo w pojedynku z Chorwatkami będą musiały porządnie zapracować, gdyż ich przeciwniczki będą z pewnością bardzo zdeterminowane. Ponadto biało-czerwone powinny jeszcze w swojej grze wiele poprawić, a w szczególności wyeliminować niepotrzebne przestoje, które dezorganizują ich przedmeczowe założenia taktyczne. Mamy więc o co walczyć, ponieważ stawka konfrontacji jest wbrew pozorom naprawdę wysoka.
Polska - Chorwacja, 26 września, godz. 17:30
Już teraz zapraszamy na relacje live z tego spotkania - kliknij tutaj.
W pozostałych spotkaniach:
Poza starciem Polek i Chorwatek, w sobotę czeka nas jeszcze wiele emocji związanych z innymi potyczkami. W pozostałych grupach nie zabraknie też bowiem frapujących spotkań, wśród których na pierwszy plan wysuwa się konfrontacja drużyn grających w grupie B - typowanych do złota Włoszek, a także nieobliczalnych i niezwykle groźnych Turczynek.
Grupa A
Hiszpania - Holandia, godz. 20:00
W "polskiej" grupie A po przeciwnych stronach siatki staną ekipy Hiszpanii oraz Holandii. Faworytkami tego meczu będą na pewno Pomarańczowe, które wymienia się w gronie pretendentek do medalu. Swą wyśmienitą formę udowodniły one w starciu z Chorwatkami. Pierwsze spotkanie turnieju było dla nich swego rodzaju "spacerkiem". Podopieczne Avitala Selingera nie miały bowiem najmniejszych problemów z ograniem swoich piątkowych przeciwniczek. W każdym secie zaprezentowały się równo i dynamicznie. Wystrzegały się przy tym błędów, zaś wszelkie niedoskonałości w grze Chorwatek zamieniały na cenne punkty dla swojego zespołu.
Tego samego nie można natomiast powiedzieć o Hiszpankach, choć i one pozostawiły po sobie dobre wrażenie po meczu z Polkami. Wprawdzie musiały uznać wyższość naszych zawodniczek, lecz mimo to należy je pochwalić za sportowego ducha walki oraz ogromną waleczność. Pokazały, że stać je na grę na wysokim poziomie, choć w decydujących momentach zabrakło im chłodnej głowy, a także zimnej krwi. Wiele dobrego można powiedzieć o grze Eleny Garcii, której blok mocno pokrzyżował plany biało-czerwonych.
Wydaje się więc, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na zwycięstwo Holenderek, lecz Hiszpanek w żadnym wypadku skreślać nie można.
Grupa B
Włochy - Turcja, godz. 15:00
W tzw. "grupie śmierci" dojdzie po pojedynku, który z całą pewnością należy uznać za szlagierowy. Do boju o zwycięstwo desygnowane będą bowiem Włoszki oraz Turczynki. Oba zespoły wydają się być na chwilę obecną niezwykle mocne, choć mały plus można by przypisać na stronę teamu z Italii.
Co ciekawe - wynik tej potyczki może już w sobotę zadecydować o tym, która z reprezentacji zajmie pierwsze miejsce w tabeli grupy B i zagwarantuje sobie dogodną pozycję wyjściową przed drugą rundą mistrzostw. Nie jest bowiem tajemnicą, że w sytuacji, w której w słabszej formie niż w tegorocznych rozgrywkach World Grand Prix są Niemki, o prymat w grupie powalczą zespoły, które w swoich premierowych starciach odniosły bardzo przekonywające zwycięstwa.
Niemcy - Francja, godz. 17:30
Sobotnią rywalizację "grupy śmierci" zamykać będzie mecz Niemek i Francuzek. Jeszcze do niedawna reprezentacja naszych zachodnich sąsiadek znajdowała się "w gazie", czego efektem było trzecie miejsce w tegorocznych rozgrywkach World Grand Prix. Jednak już pierwsze spotkanie czempionatu Starego Kontynentu pokazało, że z ich dyspozycji bezpowrotnie uleciało coś niezwykle istotnego. Można oczywiście zrzucać to na kark nerwów i stresu wywołanego premierową potyczką z tak silnym zespołem, jakim jest Włochy, lecz na pewno nie tłumaczy to porażki 0:3.
Mimo wszystko jednak nie powinny mieć one żadnych problemów z pokonaniem ekipy Trójkolorowych, które swój udział w mistrzostwach rozpoczęły od kompromitującej klęski z Turczynkami. Wynik drugiej partii mówi sam za siebie (9:25). Obecnie rzadko kiedy spotyka się porażki, w których jedna z drużyn nie przekracza granicy 10 punktów. W przypadku Francuzek tak się niestety stało, co nie najlepiej świadczy o ich obecnej formie.
Grupa C
Bułgaria - Belgia, godz. 17:30
W grupie C dojdzie do starcia Bułgarek i Belgijek. Można powiedzieć, że zapowiada się, miejmy nadzieję, zażarta walka o drugą pozycję, gdyż nie ma co tu ukrywać, że pierwsze miejsce jest poniekąd "zarezerwowane" dla kadrowiczek z Rosji.
Zarówno Bułgarki, jak i Belgijki zdają się prezentować podobny poziom gry. Lekką przewagę można by dać młodziutkim reprezentantkom Belgii, które swą wartość udowodniły już choćby w turnieju kwalifikacyjnym do przyszłorocznych mistrzostw świata w Japonii. Co prawda wiele im jeszcze brakuje do tytułu czołowej europejskiej drużyny, zaś w meczu z Białorusinkami oddały rywalkom jednego seta, lecz możemy się po nich w kolejnych konfrontacjach spodziewać ambitnej i dobrej postawy.
Jednak oba teamy mają na starcie równe szanse. Nie należy ich pod żadnym pozorem odbierać siatkarkom reprezentacji Bułgarii, które w meczu z Rosjankami pokazały, że potrafią przy odrobinie szczęścia pokusić się o jakąś niespodziankę, gdyż w premierowym secie napędziły Sbornej sporo strachu. Zapowiada się więc bardzo ciekawy pojedynek.
Rosja - Białoruś, godz. 20:00
Następnie po przeciwnych stronach siatki staną ekipy Rosji i Białorusi. Akurat w tej potyczce zdecydowanego faworyta trudno wskazać nie jest. Musiałaby się wydarzyć jakaś katastrofa, by prezentująca "archaiczny" styl gry Białoruś zdołała w jakikolwiek sposób zagrozić zespołowi Sbornej. Obie reprezentacje są bowiem na zupełnie innym etapie rozwoju siatkówki w ich państwach. Trudno jest na starcie niszczyć wszelkie nadzieje Białorusinek na korzystny rezultat w starciu z faworyzowanymi rywalkami, lecz zawsze lepsza jest prawda niż nawet najpiękniej brzmiące kłamstwo. Dlatego też należy sobie głośno powiedzieć, że każdy inny wynik niż 3:0 dla Sbornej będzie nie lada sensacją.
Grupa D
Słowacja - Azerbejdżan, godz. 15:00
W pierwszym sobotnim spotkaniu ostatniej grupy zobaczymy Słowaczki i Azerki. Dla obu drużyn mecz ten będzie miał ogromne znaczenie. Azerki mają już bowiem na koncie jedną porażkę, zaś kolejna może odebrać im szanse na korzystny wynik w dalszej fazie turnieju. Z kolei Słowaczki znajdują się obecnie w bardzo uprzywilejowanej sytuacji, gdyż wygrały pierwszą konfrontację z Czeszkami, dzięki czemu otworzyły sobie drogę do wysokiej lokaty w grupie D.
Jeszcze jakiś czas temu oczywisty wydawał się fakt, że Azerbejdżan dysponuje całkiem dobrą kadrą siatkarek. W premierowej odsłonie nie zaprezentowały się one jednak z korzystniej strony i nie jest wykluczone, że swoją szansę na dobry wynik zwietrzyły przez to zawodniczki reprezentacji Słowacji. Ciężko jest więc przewidzieć wynik sobotniego starcia. Jedno jest pewne - obie kadry pozostawią na parkiecie wiele serca.
Czechy - Serbia, godz. 17:30
W ostatnim meczu po przeciwnych stronach siatki staną Czeszki, a także Serbki. Akurat w przypadku tego pojedynku sprawa wydaje się być jasna - niespodzianką byłby nawet tie-break, gdyż zawodniczki Zorana Terzića znajdują się aktualnie w kapitalnej dyspozycji i trudno jest oczekiwać po nich radykalnego spadku formy.
Natomiast nasze południowe sąsiadki mają już na swoim koncie porażkę z teamem Słowacji, a i wizja konfrontacji z siatkarkami typowanymi do awansu do czołowej czwórki czempionatu Starego Kontynentu także może je nieco wystraszyć. Oby tak się jednak nie stało, gdyż poziom spotkania byłby z pewnością znacznie wyższy, gdyby zarówno Serbki, jak i Czeszki wyszły na parkiet niesamowicie zmobilizowane.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)