Grbić w WP wyjaśnia brak Leona na MŚ. "Wziąłbyś gracza, który mógłby grać tylko jeden set?"

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Nikola Grbić

- Wyobraź sobie sytuację, że będzie gotowy, by zagrać jednego seta np. w ćwierćfinale. Miałby rozegrać swój pierwszy mecz w najważniejszym momencie sezonu? - wyjaśnia brak Leona Nikola Grbić. Mówi także o pozostałych decyzjach dot. składu na MŚ.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Zostawił pan Leona w kadrze, by potrenował z wami chwilę dłużej. Ostatecznie jednak w składzie na mistrzostwa świata się nie znajdzie. Jaka była jego sytuacja zdrowotna w ostatnich dniach?
[/b]

Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski: Była wspaniała. Problem w tym, że nawet jeśli wszystko pod względem zdrowotnym było OK, jego rehabilitacja szła w dobrym kierunku, a powrót był nawet szybszy, to nie znaczy, że byłby gotowy na mistrzostwa świata. Nie był w stanie trenować 6 na 6 w tym tygodniu, który jest praktycznie ostatnim możliwym na ciężkie treningi, bo od soboty zaczynamy mecze towarzyskie.

To byłoby zbyt wysokie ryzyko, po prostu za wcześnie by skakał i miał normalnie treningi. Przynajmniej według mnie nie był gotowy na wysiłek i wynik, którego wszyscy od nas oczekują. Jego zdrowie byłoby w niebezpieczeństwie, a nasz końcowy rezultat znalazłby się pod znakiem zapytania.

ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę

Istniała możliwość, by był gotowy tylko do wejścia na jeden set, na zagrywkę? Takie głosy się pojawiały.

To mam teraz pytanie: czy wziąłbyś gracza, który mógłby grać tylko jeden set? To stawiałoby jego w kłopotliwej sytuacji, bo oczekiwania względem niego byłyby wysokie. Wyobraź sobie sytuację, że będzie gotowy, by zagrać jednego seta np. w ćwierćfinale. Miałby rozegrać swój pierwszy mecz w najważniejszym momencie sezonu?

On dał z siebie wszystko, bo chciał być częścią drużyny i zagrać na MŚ. Myślę, że to dobra decyzja, bo nie jest to w interesie ani jego, ani naszym jako ekipy. Do tego turnieju przygotowujemy się już 3,5 miesiąca, szukamy czucia między zawodnikami, chcemy, żeby się zgrali. Zawodnik, który trenowałby sam serwis przez 3 miesiące, pomógłby nam bardziej niż Leon, który obiektywnie ćwiczy znacznie krócej. Wejście z ławki też jest trudniejsze w decydującym momencie, nie jest to to samo, niż kiedy grasz regularnie.

Jest mi przykro, bo to jeden z najlepszych graczy na świecie, który jest potrzebny naszej reprezentacji. Jednakże w tym momencie po prostu nie jest w stanie wytrzymać wyzwań, które są przed nami.

A co Leon zrobi dalej? Zostaje z kadrą czy wraca do Perugii?

Wyraził chęć, by wrócić do swojej rodziny, a o dalsze plany najlepiej pytać jego.

Zdecydował się pan na klasyczną wersję składu z czterema przyjmującymi i czterema środkowymi. Dlaczego nie na wariant z trzema atakującymi i trzema środkowymi, który zastosował trener w Bolonii albo z pięcioma przyjmującymi i trzema środkowymi?

Swoją czternastkę lubię składać w klasyczny sposób. Chciałem skrócić wcześniej listę powołanych, bo to nam pomoże w treningach. Nie byłoby to mądre, gdybyśmy weszli w intensywną fazę przygotowań z trzema środkowymi. Wtedy byśmy ryzykowali, że jeśli coś się im stanie, to musielibyśmy całkowicie zmienić sposób treningów, który nie byłby w ogóle optymalny.

To jeden z powodów. Z drugiej strony, kiedy jest turniej dłuższy, a nie taki jak w Bolonii, gdzie ma się tylko trzy mecze, to logiczne, że bierze się czterech środkowych, a nie trzech atakujących. Jeśli przeanalizuje się to, ile podczas turnieju finałowego Ligi Narodów na boisku spędzili czwarci środkowi USA, Iranu, Francji i Italii, to nie będzie to duża liczba.

Wiedziałem już wtedy, że byłyby małe szanse, żeby Mateusz Poręba zagrał. Jednak w normalnym turnieju jak MŚ, ME czy zwykłe turnieje VNL, który ma więcej meczów, to bardziej logiczne, że wezmę kogoś, kto może pomóc czymś więcej niż serwisem, przyjęciem czy innym elementem, który może nam pomóc w określonym momencie.

Bartosz Bednorz był w 100 proc. zdrowy?

Tak i jego brak nie ma nic z tym wspólnego. Zdecydowałem się na Bartosza Kwolka, ponieważ w tym składzie, z tą ekipą, może nam bardziej pomóc i wejściem na przyjęcie, serwisem, a także zagraniem całego meczu. Zasłużył na powołanie, co nie znaczy, że Bartosz nie zasłużył. Wybór był bardzo trudny, ale na koniec myślę, że to najbardziej optymalna i najbardziej gotowa czternastka.

Czy w takim razie Kwolek będzie pełnił podobną rolę, co Butryn, którego brakuje w składzie? Atakujący w Bolonii dawał świetne zmiany na zagrywce, które mogłyby się przydać w mistrzostwach świata.

Tak było. Butryn na Bolonię okazał się dobrym wyborem. Jednak MŚ to dłuższy turniej i z tego względu, a także z powodu treningów, to najbardziej optymalna decyzja. Kwolek jest gotowy na wszystko: może zagrać cały mecz, wejść na przyjęcie, na zagrywkę i ma jakość, która może nam pomóc w każdej pozycji, w każdym momencie. Jego wykorzystanie zależy od przebiegu wydarzeń na boisku. To zawodnik, którego możemy wykorzystać do większej liczby rzeczy.

Dlaczego Kaczmarek wygrał rywalizację z Butrynem?

Nie rozpatrywałbym tego w kategorii zwycięstwa z kimkolwiek. Obaj, i nie tylko oni obaj, bo wszyscy ci, którzy byli z nami od turnieju w Kanadzie, zasłużyli na grę na MŚ swoją jakością i podejściem. Karol to pozytywne odkrycie, sądzę, że zaskoczył swoją grą nie tylko mnie. Zagrał znakomitą Ligę Narodów i będę liczył na niego w kontekście następnych wydarzeń.

Prędzej czy później musiałem podjąć jakąś decyzję. W tym momencie Kaczmarek, który bardzo poprawił swoją formę, może dać nam więcej na podwójnej zmianie, bo lepiej blokuje i jest lepszym graczem defensywnym, a także ma więcej doświadczenia na ważnych turniejach. Zdecydowały niuanse, także ws. Firleja, Bednorza i w sumie wszystkich. To wielkie szczęście mieć tylu graczy o takiej jakości, którzy walczą o miejsce w składzie. Jestem zadowolony ich podejściem, zachowaniem, treningami oraz grą.

Czytaj więcej:
Znamy plan reprezentacji siatkarek przed nadchodzącymi mistrzostwami świata
Wielki pech Leona. Licznik opuszczonych mundiali rośnie

Źródło artykułu: