Lepszego pierwszego seta mistrzostw świata siatkarzy Polacy nie mogli sobie wymarzyć. Biało-Czerwoni kompletnie zdeklasowali Bułgarów i wygrali z nimi 25:12.
- Pierwszy set to była deklasacja, ale wiedzieliśmy, że trzeba być skupionym do końca. Często po tak wygranych, przekonujących partiach przychodzi rozprężenie i się oddaje kolejne sety. U nas się to nie zdarzyło i brawo dla nas - podsumowuje spotkanie Mateusz Bieniek.
Kolejne dwa sety były już bardziej wyrównane, ale i tak Polacy mieli je pod kontrolą. Z trudnych momentów w trzecim secie wybawił ich Kamil Semeniuk, który posłał cztery asy serwisowe z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: ZACZĘLIŚMY MŚ! Zwycięstwo z Bułgarią i wielkie emocje w Spodku | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #16
- Zagrywaliśmy bardzo dobrze, także system blok-obrona funkcjonował. Zagraliśmy we wszystkich elementach, a poza dwoma krótkimi przestojami Bułgarzy nie mieli momentu zaczepienia. Takie słabsze momenty się zdarzają w każdym meczu - wyjaśnia środkowy reprezentacji.
To była dwunasta konfrontacja tych drużyn w historii mistrzostw świata. Aż ciężko uwierzyć, ale to dopiero trzecie zwycięstwo Polaków.
- Na mistrzostwach świata nam chyba słabiej szło. Bułgarzy przechodzą jednak zmianę pokoleniową i widać, że nie należą do aż tak ścisłej czołówki w tym momencie. Są jednak niebezpieczni. Mają kilku zawodników na światowym poziomie, jak choćby Cwetan Sokołow - ocenia siatkarz.
Biało-Czerwoni nie mają jednak zbyt wiele czasu na odpoczynek. Już w niedzielę o godz. 20:30 zmierzą się z Meksykiem. - Tak to miało wyglądać. Przekonująco zaczynamy te mistrzostwa i pewnie wygrywamy. Teraz przed nami regeneracja i kolejny przeciwnik - kończy Bieniek.
Czytaj więcej:
Niewyobrażalna tragedia polskiego siatkarza. A dzień po niej ważny mecz
Wielka ulga siatkarzy po pierwszym meczu. "Od tygodnia nas nosiło"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)