Zgodnie z planem - zwycięstwo. Biało-Czerwoni pewnie awansowali do ćwierćfinału

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Spokojnie, pewnie i szybko wygrali Polacy swój mecz w 1/8 finału mistrzostw świata siatkarzy. Po planowym zwycięstwie 3:0 z Tunezyjczykami zameldowali się w ćwierćfinale, w którym czeka na nich o wiele trudniejszy przeciwnik - Stany Zjednoczone.

Tunezja to drużyna, która wygrała trzy ostatnie turnieje o mistrzostwo Afryki i była jedynym reprezentantem swojego kontynentu na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Mecz z tym zespołem nie zapowiadał się jednak na duże wyzwanie dla Polaków. Ba, na etapie 1/8 finału Tunezyjczycy wydawali się rywalem wymarzonym. Takim, który trochę zmęczy Biało-Czerwonych przed o wiele trudniejszym ćwierćfinałem, ale im nie zagrozi.

Jednak nawet teoretycznie słabszy przeciwnik potrafi sprawić duże problemy, jeśli nie gra się przeciwko niemu dobrze. Pokazało to poprzedzające mecz naszej reprezentacji spotkanie Stany Zjednoczone - Turcja, w którym Amerykanie nadspodziewanie długo męczyli się ze skazywanymi na pożarcie rywalami. Zamiast ich pożreć, najedli się strachu, ale koniec końców wygrali po tie-breaku i kiedy już otarli z czół zimny pot mogli ze spokojem oglądać spotkanie Polska - Tunezja, żeby przekonać się, z kim zagrają w kolejnej rundzie.

Amerykańskie kłopoty potwierdzały przedmeczowe przestrogi Nikoli Grbicia, który przygotowując zespół do starcia z Tunezyjczykami mówił swoim siatkarzom, że najgorszym, co mogliby zrobić, byłoby zlekceważenie przeciwników.

ZOBACZ WIDEO: Świetna przemowa Nikoli Grbicia. Siatkarze jak zamurowani | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #23

Polacy nie zlekceważyli przeciwników, pokonali ich szybko i bardzo pewnie. Tylko na samym początku spotkania byli trochę ospali, jakby długa przerwa między fazą grupową a play-offami wybiła ich z rytmu. Na samym początku Marcin Janusz próbował wprowadzić w mecz krytykowanego za występ przeciwko USA Aleksandra Śliwkę, ale gracz Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie skończył dwóch ataków z szóstej strefy. Nieskuteczny był też Bartosz Kurek, sporo do życzenia pozostawiała zagrywka Biało-Czerwonych.

Niemoc w tym ostatnim elemencie przełamał Jakub Kochanowski - po jego asie serwisowy nasz zespół prowadził 10:8. Potem to właśnie zagrywka zapewniła Polakom spokój i kontrolę nad setem. Punkty serwisem zdobyli Mateusz Bieniek, Marcin Janusz, Śliwka i ponownie Kochanowski. Gdy środkowy Asseco Resovii Rzeszów zagrał swojego drugiego asa, było już 21:16. Pięć punktów przewagi drużyny Nikoli Grbicia utrzymało się do końca partii, którą pewnym atakiem z lewego skrzydła zakończył Śliwka.

O ile już w pierwszym secie kibice w Arenie Gliwice zobaczyli pięć asów Polaków, na pierwszy blok czekali dopiero do wyniku 5:4 w drugiej odsłonie. I znów tym, który otworzył konto zespołu, był Kochanowski. Chwilę później dołożył drugi skuteczny blok, tym razem do spółki z Kurkiem, i mistrzowie świata prowadzili 7:4. A kiedy nasz środkowy zagrał swoje asy numer trzy i cztery w tym meczu, prowadzenie Biało-Czerwonych urosło do bezpiecznych sześciu punktów (11:5).

Od tego momentu Polacy już nie forsowali tempa i spokojnie utrzymywali dużą przewagę. W końcówce seta do jeszcze większych rozmiarów powiększyły ją kolejny blok, tym razem Bieńka (20:13), i skuteczne kontrataki Kamila Semeniuka (23:14). Ostatecznie po pewnym uderzeniu rezerwowego Łukasza Kaczmarka skończyło się na dziesięciu punktach (25:15).

Początek trzeciego seta to dominacja Biało-Czerwonych. W pierwszych akcjach tej partii nasi siatkarze pokazywali się z bardzo dobrej strony i w zagrywce, i w bloku, i w ataku. Gdy po efektownym "cięciu" Kochanowskiego ze środka prowadzili 9:4, można było stawiać dolary przeciwko orzechom, że mecz zakończy się ich wygraną 3:0.

Potem przez chwilę można się było obawiać o wynik tego zakładu - drużynie Grbicia przytrafił się jeden z nielicznych w tym spotkaniu gorszych okresów, Tunezyjczycy zbliżyli się na jeden punkt (9:8) i utrzymywali kontakt jeszcze przez kilka minut. Jednak choć starali się jak mogli, nieźle blokowali, a w obronie uwijali się jak w ukropie, nie byli w stanie utrzymać na tyle wysokiej jakości gry, by doprowadzić do zaciętej końcówki. Seta wynikiem 25:20 zamknął błąd tunezyjskiego skrzydłowego w ataku i cały mecz, zgodnie z przewidywaniami, zakończył się pewną wygraną Biało-Czerwonych 3:0

Kolejna przeszkoda w siatkarskim mundialu będzie już dla Polaków o wiele trudniejsza do pokonania. W czwartek, 8 września, zmierzą się w Arenie Gliwice z Amerykanami. Stawką tego spotkania będzie wejście do strefy medalowej.

Mistrzostwa świata, 1/8 finału, Gliwice
Polska - Tunezja 3:0 (25:20, 25:15, 25:20)

Polska: Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Tomasz Fornal, Karol Kłos, Bartosz Kwolek.

Tunezja: Khaled Ben Slimene, Hamza Nagga, Elyes Karamosli, Aymen Bougerra, Ahmed Kadhi, Selim Mbareki, Taeib Korbosli (libero) oraz Mahdi Ben Tahar.

Z Gliwic - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Były reprezentant Polski broni Aleksandra Śliwki. "Może oczekujemy od niego za dużo?"
Gwiazdor mundialu oburzony warunkami podczas treningów. Opublikował filmik

Źródło artykułu: