Według drabinki, która została ułożona na 1/8 finału, spotkały się ze sobą drużyny najrówniejsze. Bilans Amerykanów po I fazie plasował ich na ósmym miejscu, Turków zaś - na dziewiątym. Obie ekipy w swoich grupach odniosły po dwa zwycięstwa. Reprezentacja USA uległa tylko Polsce, Turcja natomiast jedynie Włochom.
W drużynie trenera John Sperawa zagrał już Micah Christenson. Rozgrywający z powodu urazu nie wystąpił w ostatnim spotkaniu grupowym przeciwko reprezentacji Polski przegranym przez zespół zza Oceanu 1:3. Szkoleniowiec drużyny Stanów Zjednoczonych mógł więc postawić na najsilniejszy skład - z Andersonem, Russellem i Defalco na skrzydłach oraz Jendrykiem i Smithem na środku.
Pierwszą partię siatkarze spod Gwieździstego Sztandaru mieli pod kontrolą, choć ich skuteczność była zdecydowanie daleka od oczekiwanej. Kłopoty ze wstrzeleniem się w boisko mieli zarówno Anderson, jak i Russell. Dodatkowo Amerykanie notowali dużo słabsze parametry w przyjęciu zagrywki, a i tak cały czas mieli 4-5 punktów przewagi. Głównie dlatego, że Turcy popełniali dużo błędów własnych.
ZOBACZ WIDEO: Świetna przemowa Nikoli Grbicia. Siatkarze jak zamurowani | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #23
W drugiej partii już brązowi medaliści mundialu sprzed czterech lat wypadli znacznie lepiej w ofensywie, a także w zagrywce. Przy lepszym przyjęciu pole do popisu miał David Smith, który w tej części gry zaliczył 5/5 w ataku. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że reprezentacji Turcji odechciało się już walki w tym secie. Gdy czołowy atakujący drużyny Adis Lagumdzija posłał dwie piłki z rzędu w aut, przewaga Amerykanów zaczęła się powiększać.
Set trzeci był więc ostatnią szansą dla Turków, by pozostać na mistrzostwach świata i ten fakt najwyraźniej wzięli sobie do serca, bo na początku szli równo z rywalami, a w środkowej fazie seta po kilku udanych blokach zyskali pięciopunktową przewagę (15:10). Lagmudzija odżył w ataku, wspomagał go Burutay Subasi, a w drużynie USA znów zagubił się element przyjęcia. Amerykanie niemalże odrobili straty, bo doprowadzili do stanu 22:23, ale na więcej nie było ich stać.
Ekipa trenera Ozbeya Nedima odżyła i korzystała z tego bez miłosierdzia. Szczególnie Lagmudzija, którego Arslan Eksi wykorzystywał bardzo często, a i tak atakujący reprezentacji Turcji się przebijał. Niemoc Andersona połączona z dość czytelną dla przeciwników grą Christensona sprawiła, że od początku do końca czwarty set przebiegał pod dyktando siatkarzy z Turcji. Nie było nawet punktu zaczepienia. Po dwóch godzinach walki to, na co nic nie wskazywało 60. minut wcześniej, właśnie się wydarzyło. Kibice w Arenie Gliwice obejrzeli tie-breaka po triumfie Turków do 19.
W piątej partii długo trwała walka punkt za punkt, choć po asie Andersona USA prowadziło 3:1. Po chwili jednak Lagumdzija doprowadził do remisu. Oba zespoły miały świadomość, że każdy błąd waży już dużo więcej niż wcześniej. I właśnie taki popełnił Adis Lagumdzija przy stanie 13:12 dla Stanów Zjednoczonych, kiedy to uderzył po skosie w aut bez bloku. Po chwili Aaron Russell skończył atak z piłki sytuacyjnej przy potrójnym bloku i to Amerykanie awansowali do 1/4 finału.
W ćwierćfinale zespół trenera Johna Sperawa zmierzy się z z Polską. Początek tego spotkania w Gliwicach o 21:00.
Z Gliwic - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
USA - Turcja 3:2 (25:21, 25:17, 22:25, 19:25, 15:12)
USA: Anderson, A. Russell, Jendryk, Defalco, Christenson, Smith, Shoji (libero) oraz K. Russell, Muagututia, Ensing.
Turcja: Gungor, Subasi, Eksi, A. Lagumdzija, Gunes, Bulbul, Bayraktar (libero) oraz Ulu, M. Lagumzija, Toy, Done (libero)
Zobacz też: Gwiazdor mundialu oburzony warunkami podczas treningów. Opublikował filmik