Jak długo jeszcze dadzą radę grać brazylijskie legendy? "Mogę im przekazać doświadczenie i spuściznę”

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Bruno Rezende
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Bruno Rezende

- Mogę im przekazać doświadczenie i spuściznę, którą ja sam otrzymałem od Giby, Gustavo i innych legend tamtego pokolenia - mówi Bruno Rezende o zmianie pokoleniowej w kadrze Brazylii, która wcale nie przebiega gładko.

W 1/8 finału mistrzostw świata siatkarzyBrazylia nie dała się zaskoczyć nieobliczalnemu w tym sezonie Iranowi. Canarinhos wygrali 3:0.

- Byliśmy niepewni tego meczu. Spędziliśmy cały tydzień bez gry. Spotkanie było zacięte i pomimo wyniku 3:0 to był wymagający mecz - twierdzi selekcjoner kadry Renan Dal Zotto.

Odmładzanie nie zawsze wychodzi

Wielu ekspertów wieszczy problemy brazylijskiej siatkówki w przyszłości. Pięciu z siedmiu zawodników z wyjściowego składu we wtorek miało 30 lub więcej lat. Z konieczności do kadry wrócił Wallace De Souza, bowiem na pozycji atakującego były kontuzje, a w kadrze ponownie gra także Lucas Saatkamp.

ZOBACZ WIDEO: Polacy w ćwierćfinale mistrzostw świata! Kulisy meczu z Tunezją | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #24

- To normalne, gdy jest zmiana pokoleniowa. Wielu graczy po igrzyskach w zeszłym roku zakończyło kariery, a my musimy zachować cierpliwość. Może nie jesteśmy takimi faworytami jak przez ostatnie 20 lat. Musimy się skupić na tym, co możemy kontrolować. Staramy się pracować i cały czas się rozwijać - ocenia legendarny rozgrywający Bruno Rezende.

- Dobrze, że czuć energię młodych chłopaków, którzy weszli do kadry. Czuje się szczęśliwy, że mogę im przekazać doświadczenie i spuściznę, którą ja sam otrzymałem od Giby, Gustavo i innych legend tamtego pokolenia - dodaje kapitan kadry.

Mimo że ekipa z Ameryki Południowej zmaga się z problemami kadrowymi, a jej wyniki, gdy grali młodym składem w Lidze Narodów nie były najlepsze, presja w kraju nie ustaje. Kadra przyzwyczaiła bowiem brazylijskich kibiców, że od 20 lat nieprzerwanie znajduje się w czołówce wielkich imprez.

- Może tutaj jest mniejsza presja, ale w Brazylii zawsze jest taka sama. Przez 20 lat graliśmy w finałach, liderowaliśmy w rankingu. Ciśnienie jest stałą częścią drużyny. Kiedy zakładasz koszulkę reprezentacji to jest presja - twierdzi Bruno.

Rewanż za Tokio?

W czwartek o godz. 17:30 w ćwierćfinale mistrzostw świata Brazylijczycy zmierzą się z Argentyńczykami. To okazja dla Canarinhos do rewanżu za mecz o brąz igrzysk w Tokio. W nim lepsi okazali się Albicelestes, którzy wygrali 3:2.

- Drużyny są inne. To derby Ameryki Południowej. Znamy się nawzajem bardzo dobrze. To będzie wymagające spotkanie, o którego wyniku zadecydują detale. Teraz jest tylko moment, by się skupić, odpocząć i sprawić, by nasze marzenie dalej żyło - ocenia Bruno.

- To klasyk. Znamy się bardzo dobrze, nie tylko z rozgrywek międzynarodowych, ale dużo Argentyńczyków grało w lidze brazylijskiej. To jednocześnie korzystne i nie. Spodziewamy się kolejnego trudnego meczu - dodaje Renan dal Zotto.

Podczas mistrzostw Bruno zmagał się z kontuzją palca. Zapewnia jednak, że jest już całkowicie gotowy do gry. - Z palcem już lepiej. Mogę robić wszystko i to nie stanowi problemu - wyjaśnia.

Problemów z łydką nabawił się z kolei Ricardo Lucarelli. Podstawowy przyjmujący reprezentacji Brazylii nie wystąpił w spotkaniu z Iranem.

- Lucarelli nie jest kontuzjowany, po prostu poczuł ból w nodze i go oszczędzaliśmy. Oczekujemy, że wróci na następny mecz. Bruno też nie jest już to do końca kontuzjowany, to kapitan, a jego brak na boisku to po prostu jeden z wyborów, których mogłem dokonać - kończy Renan Dal Zotto.

Z Gliwic - Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kamil Semeniuk: Ja się jeszcze nie rozkręciłem
Dramat i koniec turnieju dla jednej z gwiazd! Olbrzymie osłabienie reprezentacji Francji

Komentarze (1)
avatar
kareta
7.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wcale bym się nie zdziwił gdyby Brazylia zdobyła tytuł mistrza świata.