Co to był za półfinał! W meczu z Brazylią było wszystko. Biało-Czerwoni prowadzili już 2:1, ale Canarinhos doprowadzili do tie-breaka. W nim wyszli z początkowych opresji i wygrywali już 11:10. Od tego momentu nasi reprezentanci jednak dominowali i to oni zagrają o złoto na mistrzostwach świata siatkarzy.
- Zadecydowały detale, pojedyncze piłki. Wszystko było grane na ogromnych emocjach. Poszczególne akcje decydowały. Trudno wskazać jakiś jeden element. Nie ma sensu patrzeć na statystyki, byliśmy lepsi o jakieś dwa, trzy punkty - mówił po meczu rozgrywający Marcin Janusz.
Nerwy czy stoicki spokój?
Janusz momentami w półfinale z Brazylią nie grał najlepiej. Przydarzyło mu się kilka mocno niedokładnych wystaw.
ZOBACZ WIDEO: Co to był za horror! Kulisy półfinału z Brazylią | #PodSiatką - vlog z kadry #28
- Było nerwowo, proszę mi uwierzyć - przyznał Marcin Janusz. - Może wyglądam spokojnie, ale to dla mnie jest coś wyjątkowego. Wszystko się we mnie gotuje i sztuką jest to wszystko opanować. Mogę zagrać zdecydowanie lepiej, ale to mecze na takim ładunku emocjonalnym, że najważniejsze jest zwycięstwo i że wytrzymaliśmy w trudnych momentach - dodał.
Okazuje się, że w radzeniu sobie ze stresem pomagają mu słowa Nikoli Grbicia, które selekcjoner Polski powiedział przed turniejem.
- Trener Nikola powiedział przed początkiem turnieju, że stres jest normalny. Kwestia jest taka, jak sobie z tym ktoś poradzi. Stres jest podobny, niezależnie od tego, ile ważnych meczów masz już na koncie w kadrze, ale z doświadczeniem przychodzi radzenie sobie z tym. To są tak wyjątkowe chwile, że od emocji nie da się uciec - wyjaśniał Janusz.
Dla Janusza jest to pierwszy sezon w roli podstawowego rozgrywającego w kadrze. I już wie, że zakończy go z medalem mistrzostw świata.
- Ma to ogromne znaczenie. Dla mnie to jest coś niesamowitego. Po mnie to widać, że działa na mnie to, co tutaj się dzieje. Mam świetnych zawodników dookoła, cały sztab, kapitalnego trenera. Wszystko, by grać na najwyższym poziomie. Jestem na boisku i staram się to jak najlepiej wykorzystywać - stwierdził.
- Trudno w to uwierzyć i trudno będzie zostawić tę myśl za sobą, bo to już jest coś niesamowitego - dodał.
Najważniejszy krok jeszcze przed Polakami
Przed Biało-Czerwonymi został już tylko finał z odmłodzoną reprezentacją Włoch. Italia w półfinale bez większych problemów ograła Słoweńców 3:0.
- Już się nie mogę doczekać, mimo że po półfinale czuję zmęczenie. Mimo radości, myślami jestem przy finale. Wiemy, że zrobiliśmy dobrą robotę, ale najważniejszy krok jeszcze przed nami - ocenił Janusz.
Polacy zagrają trzeci mecz w ciągu czterech dni. Dwa poprzednie mecze zakończyły się tie-breakiem. Czy naszym reprezentantom będzie łatwo się zregenerować na niedzielny finał?
- Nie będzie, ale to jest finał mistrzostw świata grany do tego przed własną publicznością, więc to, że jesteśmy zmęczeni zostawimy z boku i walczymy o marzenia - zakończył Janusz.
Mecz Polska - Włochy odbędzie się w niedzielę 11 września o godz. 21:00. Transmisja w TVP 1 oraz Polsacie Sport i Platformie Polsat Box Go. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Z Katowic Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kapitan Brazylii przemówił po porażce z Polską. Tak ją tłumaczy
Co za słowa kapitana polskich siatkarzy. "Jestem dumny z tych chłopaków"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)