Po bardzo zaciętym spotkaniu z Turcją na zakończenie zmagań w Gdańsku mogło się wydawać, że Polki podejmą walkę również z Serbią. Mimo usilnych starań reprezentacja Serbii nie pozwoliła sobie na potknięcie i utratę sił, wygrywając w trzech setach.
Przynajmniej dwa pierwsze były wyrównane, ale Polkom za każdym razem czegoś brakowało, bo w pogoń za wynikiem ruszały o kilka punktów za późno. Po meczu zawodniczkom i sztabowi trenerskiemu towarzyszyło rozczarowanie.
- Opuszczając halę czułem żal. Początek nie był dobry, nie graliśmy odważnie w ofensywie, nie podejmowaliśmy ryzyka. Dopiero w ostatnich piłkach pokazaliśmy, jak to powinno wyglądać. W poprzednich spotkaniach nasz zespół wyglądał inaczej. W głowach pojawiała się świadomość, jakiej klasy rywalem jest Serbia. Nie możemy myśleć o tym, kto jest silny, kto jest faworytem przed meczem, inaczej nie uda nam się niczego zmienić - tłumaczył Stefano Lavarini.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
W porównaniu do starcia z faworyzowaną Turcją, Polki tym razem po prostu oddały inicjatywę. - Mecze z Turcją, Dominikaną czy Tajlandią nie były perfekcyjne. Były błędy w naszej grze, te same powtarzaliśmy w kolejnych meczach. Mam wrażenie, że w spotkaniu z Serbkami zajmowaliśmy się mentalem, zamiast po prostu grać w siatkówkę - podkreślił włoski szkoleniowiec.
- Myślałem, że stać nas na więcej. Wiadomo było, że z Serbią będzie trudno, dlatego mówiliśmy sobie, że skupiamy się tylko na kolejnym meczu - zakończył.
Teraz przed Polkami bardzo ważne spotkanie z USA. Później czeka je dzień przerwy, a następnie dwa ostatnie występy w II fazie Mistrzostw Świata 2022. W piątek czeka ja potyczka z Kanadą, a w sobotę z Niemcami.
Czytaj też:
Kolejny trudny rywal. Sprawdź, kiedy kolejny mecz Polek na MŚ
Kara za błędy Polek. Świetny atak przeciwniczki [WIDEO]
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)