Wygrana nad Amerykankami otworzyła reprezentacji Polski szansę na awans do ćwierćfinału i wyjazd do Gliwic na kolejną fazę Mistrzostw Świata 2022 siatkarek. Była nawet szansa na to, by Biało-Czerwone zapewniły sobie dalszy udział w turnieju już w piątek.
Warunkiem była porażka Dominikany z Niemkami oraz zwycięstwo naszej kadry z Kanadą. Ostatecznie jednak zespół prowadzony przez Vitala Heynena nie dał rady sprawić niespodzianki i wszystko było w rękach polskich siatkarek.
Zespół prowadzony przez Shannon Winzer dobrze zaczął spotkanie, w ataku szalała Hilary Howe i po chwili Kanada prowadziła już 6:3. Nie minęło kilka minut i straty zostały odrobione. Nagle jakieś siły wstąpiły w szeregi reprezentacji Polski. Jak natchniona zaczęła rozgrywać Joanna Wołosz i do kogo piłki by nie posłała - koleżanki z ekipy zamieniały je na punkt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Znakomicie, jak zawsze podczas tego mundialu, zaczął funkcjonować polski blok. Cztery razy została zatrzymana Kiera van Ryk, atakująca kadry Kanady, znana z gry w Developresie SkyRes Rzeszów. Ogólnie w premierowej odsłonie skończyła tylko jeden z ośmiu ataków. Po przegranym do 18 secie, Kanadyjka zaczęła prezentować się tak, jak przyzwyczaiła do tego kibiców w Tauron Lidze.
Problemy z ofensywą zaczęły mieć Polki, na drugą stronę siatki nie mogła się przebić Olivia Różański, co było sporym osłabieniem. Ostatecznie w trakcie seta została zmieniona przez Weronikę Szlagowską, która wniosła nieco jakości w defensywie. Niewiele to zmieniło, bo rywalki zaczęły odskakiwać. Nie do zatrzymania była Alexa Lea Gray i to głównie dzięki niej Kanada wyrównała stan meczu.
Niestety nic nie wskazywało na to, że coś się zmieni. Biało-Czerwone chciały, wierzyły, ale brakowało im po prostu ognia. Rywalki świetnie przyjmowały, a to pozwalało im na swobodną grę. Kiedy do tego dołożyły mocną zagrywkę, to bez problemu wyciągnęły trzeciego seta, zostawiając reprezentację Polski w tyle.
Kilkuminutowa przerwa pozytywnie podziałała na polską ekipę. Stefano Lavarini poderwał zespół do walki. Udany początek był dobrym prognostykiem. Ożywiła się Stysiak, odzyskując skuteczność, a to wystarczyło, by uśpić czujność Kanadyjek i zbudować sobie przewagę. W końcówce było nerwowo, przy stanie 23:23 sędzia przerwała akcję i doszło do jej powtórzenia. I dobrze się stało dla naszej kadry, bo to przeciwniczki miały przewagę.
Dwa ostatnie punkty zdobyły Biało-Czerwone i doszło do tie-breaka. W nim wszystko potoczyło się już po myśli Stefana Lavariniego oraz jego zespołu. Teraz sprawa awansu do ćwierćfinału pozostaje w rękach reprezentacji Polski, chyba że wcześniej ułożą się odpowiednio wyniki pozostałych spotkań.
Polska - Kanada 3:2 (25:18, 19:25, 16:25, 25:23, 15:5)
Polska: Wołosz, Stysiak, Korneluk, Witkowska, Górecka, Różański, Stenzel (libero) oraz Fedusio, Gałkowska, Szlagowska, Wenerska.
Kanada: Van Ryk, Gray, Cross, King, Howe, Maglio, Palermo (libero).
Czytaj też:
MŚ: poznaliśmy kolejnego ćwierćfinalistę
Odkuły się po porażce z Polkami. Ważna informacja dla naszej kadry
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)